Forum Forum archeologii zawodowej - archeologia.org.pl Strona Główna Forum archeologii zawodowej - archeologia.org.pl

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Filozofia nauki i archeologia

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum archeologii zawodowej - archeologia.org.pl Strona Główna -> Metodyka i metodologia badań
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Smilodon populator




Dołączył: 03 Wrz 2009
Posty: 500
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Nie 8:04, 06 Wrz 2009    Temat postu: Filozofia nauki i archeologia

Proponuję podyskutować trochę o filozofii nauki w kontekście archeologii. Stanley umieścił w innym wątku namiary na książkę Chalmersa, która jest chyba najłatwiej dostępnym w Polsce przeglądem pomysłów różnych filozofów nauki (choć trochę już zmurszałym, bo sprzed lat ponad trzydziestu). Pamiętam, że w swoim czasie była dostępna na stoiskach z tanią książką po dwa zeta sztuka, więc nikt nie może narzekać, że niedostępna i za drogo, a na nawóz do bujnej dyskusji nadaje się, bo napisana językiem prostym i klarownym, nawet taki prosty archeolog od łopaty jak ja daje radę coś tam zrozumieć.

Poppera możemy sobie chyba darować, bo każdy, kto używa metod statystycznych, ma go aż w nadmiarze. Natomiast do Kuhna i Lakatosa w kontekście archeologii podchodziłbym z dużą ostrożnością. Odnoszę wrażenie, że najważniejszym z filozoficznego punktu widzenia podziałem nauk jest podział na nauki o dużych i małych nakładach. W naukach o dużych nakładach (fizyka, genetyka itp) jak ktoś nie dostanie grantu, to może sobie na fujarce zagrać, a nie nauką się bawić. Natomiast w naukach o małych nakładach naukowcem może być każdy lub prawie każdy, kto jako tako potrafi coś sobie z głowy wydłubać i splamić tym papier.

W naukach o dużych nakładach konkurencja jest duża, a pola badawcze ograniczone, bo ryzyko trzeba minimalizować. Jak ktoś dostanie forsę na opracowanie kamienia filozoficznego, a wyjdzie mu tylko kamień polny, to na kolejne fundusze raczej nie ma co liczyć i wypada z gry. Trzeba więc robić mniej więcej to, co robią koledzy, bo tak jest bezpieczniej. Zupełnie inaczej jest w naukach o małych nakładach, gdzie nie ma takich ograniczeń i można sobie w miarę swobodnie buszować po swoim poletku w poszukiwaniu co ciekawszych kwiatków, a nawet zaglądać na poletka cudze.

Archeologia to mimo wszystko nauka o małych nakładach (wystarczy mieć klucz do magazynu muzealnego i tam te swoje skorupki czy inne kamulce przekładać z kąta w kąt), a wydaje mi się, że Kuhn i Lakatos mają na myśli przede wszystkim nauki o dużych nakładach. Jakoś nie wyobrażam sobie rewolucji naukowej w takiej dziedzinie jak archeologia, gdzie każdy robi co chce, dyskusja o metodologii jst szczątkowa, a większość ludzi (ja też!) woli się opalać nad wykopem niż czytać Gardina albo Tilleya.

Natomiast odnoszę wrażenie, że Chalmers i Feyerabend lepiej opisują nauki o małych nakładach. Obiektywizm wydaje mi się śmiertelnie nudny, natomiast bardzo podoba mi się "Against Method", to jest super książka i jestem jej wielkim fanem, bo nie są to jakieś akademickie dyrdymały, tylko genialne zastosowanie teorii ewolucji do opisu działalności naukowej. Nie wyobrażam sobie co prawda biologa, który by opublikował "Against Adaptation", ale metoda naukowa jako przystosowanie i poznanie naukowe jako konkurencja między organizmami o różnych przystosowaniach to jest dla mnie bomba. Co prawda u Kuhna wyczuwam pewien powiew punktualizmu, a u Lakatosa odrobinę gradualizmu, ale całościowo to tylko Feyerabend jest dla mnie prawdziwym bolszewickim ewolucjonistą (choć pewnie by się zdziwił, gdyby ktoś go tak nazwał).

Chalmers pisał swoją książkę bardzo dawno temu, więc (na szczęście) nie ma tam prawie nic o postmodernizmie. Natomiast pominięty jest również inny ważny nurt, nie tylko filozofii nauki, ale filozofii w ogóle, nauki i sztuki trochę też, czyli kognitywistyka. Kognitywistyka jest z kolei smarem, dzięki któremu u nas porusza się lokomotywa postprocesualizmu i w związku z tym też wypada o niej coś wiedzieć. Dużo o kognitywistyce (choć może nie bezpośrednio w kontekście archeologii) można się dowiedzieć od Włodzisława Ducha z UMK:
[link widoczny dla zalogowanych]

A poza tym w sieci jest zupełnie za darmo książka Thomasa Hickeya "History of twentieth-century philosophy of science", odrobinę świeższa niż "What is..." Chalmersa.
[link widoczny dla zalogowanych]

Porozmawiamy o Feyerabendzie? Lektura na zachętę:
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
stanley




Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Pią 17:03, 25 Wrz 2009    Temat postu:

Bardzo chętnie zapoznam się z efektem zestawienia archeologii z założeniami filozofii nauki. Nie wiem tylko, czy rozważania Lakatosa, Kuhna czy Feyerabenda koniecznie muszą dot. nauk nie zaliczanych do Sciences. Filozofowie nauki opierają swoje rozważania głównie na astronomii, fizyce i matematyce, a nie na tzw. naukach humanistycznych.
Dlatego wydaje mi się, że do odpowiedzi na pytanie "czym jest to, co nazywamy archeologią" bardziej adekwatne jest podejście bardziej "przyziemne". Kiedy wchodzi się do instytutu, przebywa na konferencji, wykopaliskach itp. to nie widzi się ani Poppera, ani modeli teoretycznych, tylko grupę ludzi którzy "coś robią". Pytanie w takim razie? po za tym, że "są w pracy", "prowadzą badania", „zarabiają na życie”, „spędzają czas do weekendu” jak sami by odpowiedzieli, lub jak powiedzieliby o nich „ludzie z ulicy”.

Proponuję przyjrzeć się tej praktyce archeologów z punktu widzenia raczej socjologa niż filozofa. Moim zdaniem tym, co archeolog robi to walka o autorytet naukowy. Zilustruję to przykładem, który podał smilodon.

Cytat:
„Wyobraźmy sobie taką sytuację: archeolog A chce się dowiedzieć, jakiego rodzaju pochówki (szkieletowe czy ciałopalne) znajdują się w grobach datowanych na okres X na obszarze Y. Archeolog ów za pomocą metody wykopaliskowej przeprowadza badania na 7 cmentarzyskach datowanych metodą radiowęglową na okres X, znajduje 666 grobów i stwierdza, że w 67% grobów znajdują się szczątki przepalone, w 29% nieprzepalone, a w 4% może przepalone, a może tylko zwietrzałe. Archeolog A publikuje swoje wyniki, podaje przedział ufności dla otrzymanych frekwencji i zadowolony udaje się na emeryturę.”



Z mojej perspektywy wygląda to w ten sposób:

„Praktyka naukowa wymaga prowadzenia badań (cokolwiek to w archeologii oznacza). W związku z tym A stawia sobie problem badawczy, który będzie miał zamiar rozwiązać definiując go chronologicznie i przestrzennie, a więc poprzez sprawdzone i uznane w środowisku kryteria. Problem szczegółowy wybrany przez A – szkieletowe czy ciałopalne – jest efektem nie realnego zapotrzebowania, ale jest wyrazem chęci odróżnienia się A od innych badaczy i stworzenia wartości oryginalnej o którą wzbogaci się autorytet. Zakres ilościowy dobranych przez A źródeł nie jest spowodowany ewentualną miarodajnością wyników badań na nich prowadzonych, ale możliwościami logistycznymi A i jego instytucji (I) oraz wymaganiami tej instytucji (I) wobec badań A związanych z formą ich rozliczenia. Żeby zwiększyć potencjał swoich badań do wytworzenia większego autorytetu, A wzbogaca swoją pracę o metody pochodzące z nauk ścisłych (C14, statystyka). A publikuje swoje wyniki, co zwiększa autorytet A oraz I.

Cytat:
Po latach młody i ambitny archeolog B dochodzi do wniosku, że A ponaciągał dane i w okresie X na obszarze Y nie mogło być tak wielu pochówków ciałopalnych, bo na sąsiednim obszarze Z w okresie X ciałopalenie nie występuje w ogóle. Co robi archeolog B? Nie załamuje rąk, tylko bierze się do roboty i przeprowadza wykopaliska na 5 innych cmentarzyskach datowanych na okres X. Ponieważ jest archeologiem nowoczesnym, określa stopień przepalenia w skali 4-stopniowej, a nie tylko dychotomicznej, oraz szacuje błąd pomiarowy. Okazuje się, że stopień 0 (brak przepalenia) jest reprezentowany przez 20% grobów, stopień 1 (słabe przepalenie/zwietrzenie) przez 60%, stopień 2 (średnie przepalenie) przez 15%, a stopień 2 (mocne przepalenie) tylko przez 5% grobów. Następnie B sprawdza, czy po przeskalowaniu jego wynik mieści się w przedziale ufności uzyskanym przez archeologa A, czy też poza nim. Okazuje się, że wynik mieści się w przedziale ufności, a więc jednak archeolog A miał rację.”



Archeolog kolejnego pokolenia – B – powiązany z A relacją wieku i relacjami wewnątrz instytucji I podejmuje walkę o autorytet. Ponieważ praktyka B dotyczy podobnego zakresu przedmiotowego (okres X), zdobycie autorytetu i uznania wymaga rozszerzenia zakresu przestrzennego badań. B musi jednak pamiętać, że przyznawanie mu autorytetu zależy nie tylko od oryginalności jego wyników, ale również od decyzji A (z czym pokolenie wcześniej musiał się liczyć sam A) i dlatego nie może zakwestionować wyników swojego poprzednika nawet jeśli zauważył, że A popełnił znaczące zaniechania lub błędy metodyczne. Nie mogąc całkowicie podważyć wyników A, B postanawia zdobyć uznanie poprzez zastosowanie precyzyjniejszych i nowocześniejszych narzędzi badawczych, co gwarantuje sukces bez konieczności deprecjonowania A. W ten sposób A, B oraz co najważniejsze I utrzymują i zwiększają swój autorytet bez względu na to czy o obszarach Y i Z w okresie X wytworzyli lepszą i bardziej odkrywczą wiedzę.

Być może taki obraz nauki jest mniej zacny, ale moim zdaniem bardziej realny.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Smilodon populator




Dołączył: 03 Wrz 2009
Posty: 500
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Pią 5:39, 09 Paź 2009    Temat postu:

1. Zanim coś więcej napiszę, mam prośbę o zdefiniowanie terminu "autorytet naukowy".

2. Pewnie wyjdę na czepialskiego, ale w systematyce biologicznej przyjęło się pisać nazwy rodzajowe z dużej litery.
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
stanley




Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Sob 23:21, 10 Paź 2009    Temat postu:

Termin potoczny- to co rozumie się przez prestiż, lub uznanie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum archeologii zawodowej - archeologia.org.pl Strona Główna -> Metodyka i metodologia badań Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin