Forum Forum archeologii zawodowej - archeologia.org.pl Strona Główna Forum archeologii zawodowej - archeologia.org.pl

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Świeży materiał kostny to najpewniejsze źródło DNA
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum archeologii zawodowej - archeologia.org.pl Strona Główna -> Badania antropologiczne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stysz
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 2:46, 09 Sty 2007    Temat postu: Świeży materiał kostny to najpewniejsze źródło DNA

[link widoczny dla zalogowanych]

Za portalem Onet.pl

Najlepszym materiałem, z którego można uzyskać próbki DNA, są znaleziska kostne tuż po ich odsłonięciu. W kościach, które zostały poddane czyszczeniu, konserwacji i spędziły kilkadziesiąt lat w muzeum, często nie można odnaleźć żadnych śladów DNA.
Analiza DNA to jedno z najefektywniejszych narzędzi w rękach antropologów i archeologów ostatniej dekady. Metody pozyskiwania starożytnego DNA i jego analizy są wciąż udoskonalane, jednak zespół francuskich i hiszpańskich badaczy zwrócił ostatnio uwagę na inny problem - degradację DNA w kościach przechowywanych od kilkudziesięciu lat w muzeach.

Wyniki badań porównawczych przeprowadzonych przez grupę naukowców kierowaną przez Evę-Marię Geigl z Instytutu Jacquesa Monoda na Uniwersytecie Paryskim wykazały, że standardowe metody konserwacji i przechowywania znalezisk kotnych w muzeach są najważniejszymi przyczynami znacznej degradacji DNA. Wyniki prac zostały opublikowane na łamach ostatniego wydania magazynu "Proceedings of the National Academy of Sciences". Badacze przeprowadzili analizę 247 próbek DNA pobranych z kości pochodzących z różnych stanowisk Europy i Bliskiego Wschodu. Najstarsze zabytki liczyły 50 tys. lat, najbardziej współczesne pochodziły zaledwie sprzed 600 lat. Ważnym czynnikiem wpływającym na stan zachowania cząstek DNA w materiale kostnym jest oczywiście czas, jaki upłynął od momentu złożenia kości w ziemi oraz warunków, w jakich przetrwała ona do odsłonięcia przez badaczy. Jednak najważniejszym czynnikiem jest stopień degradacji DNA, która rozpoczyna się po odsłonięciu kości. Spośród zabytków, które zostały świeżo odsłonięte w ramach ostatnio przeprowadzonych wykopalisk, grupie badawczej udało się uzyskać próbki DNA z 46 procent znalezisk, niezależnie od bezwzględnego wieku kości. Z grupy kości, które spędziły już kilkanaście lat poza swoją "rodzimą" warstwą archeologiczną, naukowcy zdołali ekstrahować DNA jedynie z 18 procent zabytków.

Koronnym przykładem stała się próba ekstrakcji DNA z fragmentów kostnych tura, które pochodzą sprzed 3200 lat i zostały odnalezione na jednym z francuskich stanowisk. Jeden z fragmentów odsłonięto zaledwie trzy lata temu - badacze pozyskali z niego próbkę DNA. Fragmenty tej samej kości odnaleziono również w 1947 r. i obecnie, po 50 latach od wykopalisk, naukowcom nie udało się trafić na ślad DNA w tej części kości. Badacze proponują, aby dotychczasowy proces wydobywania materiału kostnego, jego czyszczenia i przechowywania po wykopaliskach poddać szczegółowej obserwacji i zrewidować, tak aby zabytki kostne nie stawały się bezużyteczne po kilkunastu latach od wydobycia z ziemi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stysz
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 12:36, 09 Sty 2007    Temat postu:

Pamiętam, jak zbiory osteologiczne były przechowywane na „strychu” na UW. Jak na takie zbiory to był tam porządek, kości w kartonowych pudłach, zbiory czaszek na regałach.

Teraz znajdują się już w nowym pomieszczeniu Szkoły Głównej (w Głównej nigdy ich nie oglądałem). Tyle, że to chyba nie chodzi o porządek najbardziej. Na strychu było zawsze bardzo sucho, dwa małe dachowe uchylne okienna (uchylało się jedno) i dwa duże elektryczne piece olejowe. Ten materiał kostny był tam „wysuszony na wiór”. To chyba zawsze jest dla kości odnajdywanych w badaniach archeologicznych najgorsze to, że pakuje się je do kartonowych pudeł, albo papierowych toreb (dla kości przepalonych) gdzie następnie podlegają niekontrolowanemu procesowi odparowania wody. Zawsze chodziło wyłącznie o ich opisanie morfologiczne.

Kiedyś znajomy (zdaje się, że zna go tu parę osób) Maurycy, opowiadał mi jak to był w Kijowie oglądać podobne zbiory – tam te zbiory trzymano w piwnicy – nikt o nie, nie dbał. Tyle, że biorąc pod uwagę możliwość zachowania DNA – tamte „piwniczne” warunki (zbliżone np. do warunków z krypt kościelnych) mogą okazać się korzystniejsze dla DNA niż te ze strychu.

Dla odmiany, teraz mierzę jedną czaszkę z Dudki (cmentarzysko mezo-neolityczne), tą znowu ktoś "machnął" tę czaszkę pędzlem, jakimś impregnatem, przez to jest ona także i dla mnie trudna pomiarowa, bowiem daje refleksy (błyszczy się – jak nie powiem co), takie refleksy powodują błędy pomiarowe - trzeba taki obszar dodatkowo domierzać, a błędy usuwać ręznie- robi się dłubanina a nie praca - normalnie pokryłbym taki obiekt środkiem matującym stosowanym w fotografii (ale też nie wiem jaki wpływ ma następna chemia na DNA) i tego nie robię.

Jaki ten impregnat miał wpływ na DNA? To wina antropologicznych przyzwyczajeń, że czaszkę należy koniecznie posklejać, oraz odpowiednio „zabezpieczyć” – zaimpregnować. A to, że impregnaty mogą być agresywne wobec DNA – a kto nad tym się zastanawiał?

Mówimy także sporo o RTG np dla mumii - ale czy takie naświetlanie nie niszczy DNA? albo np. nie przyczyni się, że gdy w przyszłości powstałyby nowe techniki datowania (oparte na jakiejś formie promieniotwórczości) to zastosowanie RTG - zdyskwalifikuje przeprowadzenie takiego datowania?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr




Dołączył: 21 Lis 2006
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cisie

PostWysłany: Wto 18:25, 09 Sty 2007    Temat postu:

Stysz napisał:
Pamiętam, jak zbiory osteologiczne były przechowywane na „strychu” na UW. Jak na takie zbiory to był tam porządek, kości w kartonowych pudłach, zbiory czaszek na regałach.

Teraz znajdują się już w nowym pomieszczeniu Szkoły Głównej (w Głównej nigdy ich nie oglądałem). Tyle, że to chyba nie chodzi o porządek najbardziej. Na strychu było zawsze bardzo sucho, dwa małe dachowe uchylne okienna (uchylało się jedno) i dwa duże elektryczne piece olejowe. Ten materiał kostny był tam „wysuszony na wiór”. To chyba zawsze jest dla kości odnajdywanych w badaniach archeologicznych najgorsze to, że pakuje się je do kartonowych pudeł, albo papierowych toreb (dla kości przepalonych) gdzie następnie podlegają niekontrolowanemu procesowi odparowania wody. Zawsze chodziło wyłącznie o ich opisanie morfologiczne.


Panie Sebastianie,

Proszę mi wierzyć, że z porządkiem na strychu różnie bywało. To co Pan zapamiętał to stan po porządkowaniu strychu jeszcze przez parę pokoleń studentów już po mnie i moich koleżankach i kolegach, z którymi spędziłem niejeden wieczór na sprzątaniu i tworzeniu komputerowego katalogu tych zbiorów (który to katalog odszedł pewnie w niebyt razem ze starym komputerem PC XT).

Co do warunków panujących na strychu to mam nieco odmienne zdanie. Strych miał niedocieplony i dziurawy dach. Na skutek tego było tam w zimie zimno, w lecie gorąco, a w kątach paskudna wilgoć i grzyb. W najgorszym stanie stanie były zbiory z Wiślicy. Poza tym czy zbiory nie dostały się na strych po latach przechowywania w ... piwnicy gmachu filozofii?

Okienka na strychu również pamiętam. Jednego nie dotykało się gdyż groziło wypadnięciem. A grzejniki to zapamiętał mój kręgosłup kiedy robiliśmy przemeblowanie strychu... mówię o tych starych grzejnikach wyłożonych cegłą szamotową.

Ale dość wspomnień, będzie na to czas na emeryturze...

Obawiam się, że myli się Pan co do obecności zbiorów ze strychu w Szkole Głównej, tam po prostu nie ma na to miejsca (a skądinąd piwniczka, w której obecnie jest Zakład jest ciepła i sucha). Jeśli interesują Pana szczegóły proszę zapytać dr Sołtysiaka, który bywa na tym forum.

Mam pytanie: jak chciałby Pan przechowywać szczątki ludzkie jeśli nie w kartonach? Jak zabezpieczyć je przed zagrzybieniem i gniciem? Nie prościej pobierać próbki do badań DNA (i innych) w trakcie wykopalisk i te przechowywać w odpowiednich warunkach?

Pozdrawiam
Piotr Jaskulski
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stysz
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 0:13, 10 Sty 2007    Temat postu:

Nie znam odpowiedzi na to pytanie, nie wiem, w jakich warunkach najlepiej zachowuje się DNA. Sądziłem, że strych odoszedł już do historii Zakładu. I, że w piwnicach Szkoły Głównej zostały udostępnione odpowiednie pomieszczenia. Przykro mi, że nie. Nie załapałem się na Szkołę Główną.

Na pewno najlepiej jest od razu pobierać taki materiał, wówczas warunki przechowywania nie mają już tak wielkiego znaczenia. To najlepsze rozwiązanie, ale czy możliwe?

Rodzi się pytanie o koszty – natychmiastowe oddawanie materiału badawczego do analizy DNA (albo samo zbieranie próbek) byłoby najlepszym rozwiązaniem, ale to musiałby być standard. Najlepiej jakby Instytut sam mógł takie badania prowadzić. Instytut, instytutem, ale co np. podczas archeologicznych badań komercyjnych – to wzrost kosztów badań.

Mało tego, obowiązek wykonania takich badań DNA musi być zapisany w decyzji o wykopaliskach, inaczej i tak nikt tego nie będzie robił – potrzeba zmiany standardów badawczych określanych przez WKZ.

Opisany problem, degradacji DNA (to przecież nie ja zwróciłem uwagę na ten problem – to nie jest żaden atak na nikogo z mojej strony, pojawiła się taka informacja a ja ją tu przytoczyłem), na pewno dotyczy także zbiorów osteologicznych Instytutu.

Kiedyś, nie było takich możliwości badawczych jak dziś, toteż nikt nie zastanawiał się czy strych, lub piwnica to odpowiednie miejsca do magazynowania zbiorów kostnych. Podobny problem mają pewnie także muzea (jak jest np. w Rybnie, w magazynach PMA?)

Problem stanowi samo magazynowanie zabytków, a co dopiero prowadzenie na bieżąco badań DNA.

Nawet, jeśli genetycy wypracują odpowiednie wytyczne w tym zakresie, może być trudno je natychmiast zrealizować. Ale może są jakieś proste sposoby na lepszego zabezpieczenia. Skoro już wiemy, że powinniśmy to czynić? Właśnie temu miało służyć postawione pytanie.

Pozdrawiam,
Sebastian
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Arkadiusz Sołtysiak
Gość






PostWysłany: Śro 0:38, 10 Sty 2007    Temat postu:

Podaję kilka odnośników do stron pracowni genetycznych w Polsce współpracujących z archeologami lub realizujących projekty interesujące dla archeologów:

Instytut Biotechnologii i Genetyki UW, grupa archeologiczna
[link widoczny dla zalogowanych]

Uniwersytet Medyczny w Łodzi, Zakład Biologii Molekularnej
[link widoczny dla zalogowanych]

Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, Collegium Medicum w Bydgoszczy, Zakład Genetyki Molekularnej i Sądowej
[link widoczny dla zalogowanych]

... oraz streszczenia referatów wygłoszonych podczas konferencji DNA8 w Łodzi w zeszłym roku
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr




Dołączył: 21 Lis 2006
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cisie

PostWysłany: Śro 1:16, 10 Sty 2007    Temat postu:

Stysz napisał:
Nie znam odpowiedzi na to pytanie, nie wiem, w jakich warunkach najlepiej zachowuje się DNA. Sądziłem, że strych odoszedł już do historii Zakładu. I, że w piwnicach Szkoły Głównej zostały udostępnione odpowiednie pomieszczenia. Przykro mi, że nie. Nie załapałem się na Szkołę Główną.


Ja również Wink ale czasem odwiedzam. Z tego co słyszałem to Szkoła Główna jest po prostu wyraźnie mniejsza niż suma poprzednich siedzib Instytutu, za to na pewno ładniejsza, nowocześniejsza, coś za coś.

Stysz napisał:
Rodzi się pytanie o koszty – natychmiastowe oddawanie materiału badawczego do analizy DNA (albo samo zbieranie próbek) byłoby najlepszym rozwiązaniem, ale to musiałby być standard. Najlepiej jakby Instytut sam mógł takie badania prowadzić. Instytut, instytutem, ale co np. podczas archeologicznych badań komercyjnych – to wzrost kosztów badań.
Mało tego, obowiązek wykonania takich badań DNA musi być zapisany w decyzji o wykopaliskach, inaczej i tak nikt tego nie będzie robił – potrzeba zmiany standardów badawczych określanych przez WKZ.


Chyba prędzej przeszedłby obowiązek pobierania próbek, W przypadku dostępności funduszy można by przeprowadzać odpowiednie badania.Tylko że brakuje pieniędzy na tyle podstawowych rzeczy, że o DNA trudno mówić.Chyba nie ma takiego standardu nigdzie na świecie?

To co można robić, to uczyć na studiach metodyki wydobywania szczątków ludzkich, przechowywania, wstępnej dokumentacji, jeszcze na stanowisku, pobierania próbek itd. Ale to chyba jest obecnie w programie.

Stysz napisał:
Opisany problem, degradacji DNA (to przecież nie ja zwróciłem uwagę na ten problem – to nie jest żaden atak na nikogo z mojej strony, pojawiła się taka informacja a ja ją tu przytoczyłem), na pewno dotyczy także zbiorów osteologicznych Instytutu.

Kiedyś, nie było takich możliwości badawczych jak dziś, toteż nikt nie zastanawiał się czy strych, lub piwnica to odpowiednie miejsca do magazynowania zbiorów kostnych. Podobny problem mają pewnie także muzea (jak jest np. w Rybnie, w magazynach PMA?)


Ale moja odpowiedź nie była chyba jakimś osobistym kontratakiem? Poza tym to przecież forum dyskusyjne, powinniśmy się różnić w poglądach, bo inaczej będzie tu nudno prawda? Smile

Kolejne pytanie, które można (cichutko) rozważyć brzmi: czy konieczne jest magazynowanie tysięcy szkieletów? Czy nie lepiej magazynować dane + próbki do przeprowadzenia specjalistycznych badań? Poza oczywiście przypadkami szczególnymi i kolekcjami do dydaktyki?

Pozdrawiam
Piotr
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stysz
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 1:54, 10 Sty 2007    Temat postu:

To może ograniczyć badania cmentarzysk, do koniecznego minimum. Badać w ostateczności?

Zapewne najlepiej DNA zachowa się in situ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr




Dołączył: 21 Lis 2006
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cisie

PostWysłany: Śro 10:27, 10 Sty 2007    Temat postu:

Stysz napisał:
To może ograniczyć badania cmentarzysk, do koniecznego minimum. Badać w ostateczności?

Zapewne najlepiej DNA zachowa się in situ?


Z punktu widzenia antropologa-genetyka być może, ale wykopalisk na cmentarzyskach nie przeprowadza się tylko dla badań DNA, więc byłoby trudno...

Dlatego zastanawiam się jak przechowywać szczątki już wykopane? I czy przechowywać w ogóle, czy też można po przebadaniu i pobraniu próbek szczątki powtórnie pochować? To także kwestia etyczna, przecież chodzi o szczątki ludzkie.

Istnieją jakieś ogólnodostępne przepisy/standardy (np. muzealne) dotyczące przechowywania kości?

Pozdrawiam
Piotr
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr




Dołączył: 21 Lis 2006
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cisie

PostWysłany: Śro 13:55, 10 Sty 2007    Temat postu:

Piotr napisał:

Istnieją jakieś ogólnodostępne przepisy/standardy (np. muzealne) dotyczące przechowywania kości?


Coś jest:

[link widoczny dla zalogowanych]
(to pdf, ok 350 kb, na stronie 18 są opisane warunki przechowywania kości).

A tu są podstawowe argumenty przeciw moim pomysłom dot. wtórnych pochówków:
[link widoczny dla zalogowanych]

Pozdrawiam
Piotr
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Arkadiusz Sołtysiak
Gość






PostWysłany: Czw 4:45, 11 Sty 2007    Temat postu:

Piotrze,

Myślę, że poruszyłeś bardzo ważny temat, który na pewno warto przedyskutować. Problem z kośćmi ludzkimi polega na tym, że wielu archeologów nie bardzo wie, jak je traktować. Nie są to ładne zabytki, które można zakonserwować i wystawić w muzeum. Nie można na ich podstawie budować spektakularnych i śmiałych interpretacji; ewentualnie mogą budzić zaciekawienie jako potencjalne źródło informacji o płci i wieku osoby złożonej w grobie. Kiedyś, jeszcze w czasach typologii rasowej, niektórzy archeolodzy oczekiwali od antropologów fizycznych określenia pochodzenia etnicznego zmarłego, ale kiedy okazało się, że nie jest to proste (a najczęściej zupełnie niemożliwe), pozycja kości ludzkich jeszcze spadła w rankingu "materiału archeologicznego". W związku z tym zdarza się, że archeolodzy nie zastanawiają się zbytnio nad szczątkami ludzkimi i idą po linii najmniejszego oporu zlecając pierwszemu z brzegu antropologowi analizę typu "płeć + wiek", żeby był jakiś papier dla konserwatora, a potem wrzucają kości do magazynu.

Poza tym mamy bardzo trudną kwestię etyczną: w naszej tradycji kulturowej zmarłym okazywany jest szacunek. Nie zauważyłem co prawda, żeby studenci archeologii mieli z tym jakikolwiek problem, ale jednak praktykujący archeolodzy wiedzą (lub przynajmniej powinni wiedzieć), że szczątki ludzkie nie służą do zabawy. Zasada, że zmarli powinni spoczywać w ziemi, skłania do przyjęcia jako reguły wtórnego pochówku ludzkich szczątków możliwie najszybciej po zakończeniu ich badań.

Z drugiej jednak strony, nawet najbardziej szczegółowe analizy nigdy nie są wyczerpujące i zawsze można założyć, że w przyszłości pojawią się nowe możliwości i nowe pytania badawcze, na które będzie można próbować odpowiedzieć przy użyciu danego zbioru szczątków ludzkich. To z kolei skłania do przyjęcia zasady, że wszystkie dotychczas wykopane kości powinny być przechowywane jak najdłużej i w jak najlepszych warunkach.

Jaką więc podjąć decyzję? W dotychczasowej dyskusji zauważyłem jeden niepokojący symptom: wiele się mówi o technikach badawczych, a nic o pytaniach. Tymczasem nauka nie polega na tym, że się dysponuje nowoczesną (lub staroświecką, jak kto woli) metodą i wali nią po wszystkim, co się rusza. Nauka polega na tym, że stawiamy sobie jakieś pytanie i dopiero później do tego pytania dobieramy metodę, a następnie za pomocą tej metody próbujemy odpowiedzieć na pytanie.

Jeśli mogę zaproponować prywatny katalog najważniejszych pytań, na które usiłują współcześnie odpowiadać antropolodzy fizyczni zajmujący się kośćmi ludzkimi pochodzącymi z wykopalisk archeologicznych, to jest to szeroko pojęta jakość życia dawnych populacji (dieta, choroby, funkcjonowanie ludzkich populacji w środowisku), procesy mikroewolucyjne i kwestia adaptacji do różnych środowisk, demograficzne konsekwencje zmian społecznych i ekonomicznych. Odpowiedzi na tak postawione pytania są uzyskiwane przede wszystkim tradycyjnymi metodami pomiaru różnych cech metrycznych i niemetrycznych, ale także metodami biochemicznymi (n.p. analiza zawartości różnych pierwiastków ewentualnie różnych izotopów tego samego pierwiastka), histologicznymi i metodami diagnostyki medycznej (RTG, CT).

Analizy starożytnego DNA są, owszem, bardzo ostatnio modne i związane z nimi rozliczne problemy metodologiczne są przyczyną obfitej dyskusji i licznych publikacji genetyków, ale w rzeczywistości na bardzo niewiele pytań dotyczących dawnych populacji można za ich pomocą odpowiedzieć. Bo tak naprawdę czego można się dowiedzieć? Poznać płeć dzieci (jak w Aszkelonie), rozpoznać ofiary niektórych chorób zakaźnych (n.p. dżumy), teoretycznie rozpoznać choroby o podłożu genetycznym, określić pokrewieństwo, obliczyć frekwencje różnych haplotypów w porównywanych populacjach. To wszystko oczywiście pod warunkiem, że mamy szczęście i dysponujemy dobrymi próbkami. Z mojej praktyki na Bliskim Wschodzie wynika, że pozytywny wynik badań genetycznych w przypadku kości starszych niż kilkadziesiąt lat jest bardzo mało prawdopodobny (co oczywiście nie znaczy, że nie warto próbować - w tym wypadku jakikolwiek wynik pozytywny byłby ważnym osiągnięciem dla genetyków). W innych regionach bywa lepiej, ale nigdy bardzo dobrze.

To znaczy, że kwestii przechowywania kości ludzkich nie powinniśmy rozpatrywać w kontekście badań starożytnego DNA, tym bardziej, że genetycy nie potrzebują monstrualnych próbek i wystarczy jeden dobrze zachowany ząb lub mały fragment trzonu kości udowej.

Natomiast poważnym argumentem za przechowywaniem kości jest to, że tradycyjne metody antropologii fizycznej wciąż się rozwijają i zakres badań przeprowadzanych obecnie jest nieporównywalnie większy niż to, co robili antropolodzy jeszcze trzydzieści lat temu. Tyle tylko, że w praktyce niewiele osób wraca do starych kości, bo archeolodzy wciąż kopią i wciąż dostarczają nowego przedmiotu badań. Jeśli nawet ktoś zadaje sobie trud ponownego przebadania starych kości, to tylko wtedy, gdy są one z jakiegoś powodu uznane za niezwykle ważne, jak kości z grobów królewskich z Ur lub proto-neolityczne kości z Zawi Czemi - Szanidar (o szczątkach hominidów nie wspominając, bo to oczywiste).

Dlatego może warto sobie zadać następujące pytanie: czy nie byłoby sensowne wprowadzenie podziału szczątków ludzkich na dwie kategorie? Kości, które ze względu na kontekst uznajemy za ważne, przechowujemy w odpowiednich warunkach tak samo, jak wydzielone zabytki w muzeach, to znaczy do końca świata. Natomiast wszystkie pozostałe opisujemy i badamy w sposób możliwie wyczerpujący i zgodny z aktualnym stanem wiedzy, a następnie przekazujemy do wtórnego pochówku, wcześniej pobierając z nich próbki do ewentualnych analiz biochemicznych. Myślę, że przy takim postawieniu sprawy ponad 90% kości ludzkich znajdowanych podczas wykopalisk kwalifikowałoby się do wtórnego pochówku, jak na przykład te wszystkie ogromne i źle datowane średniowieczne i wczesnonowożytne kości z krypt i cmentarzy przykościelnych.

Tutaj pojawia się tylko jeden problem: co uznamy za wyczerpujący opis. Amerykanie stanęli przed takim problemem, kiedy okazało się, że kości z wykopalisk na terenie Stanów Zjednoczonych muszą być zwrócone Indianom. Potrzeba wyczerpującego opisania każdego szkieletu zaowocowała opracowaniem standardu opisu i pobierania próbek (http://www.uark.edu/campus-resources/archinfo/standards.html). Wynikający z innych przesłanek i zaspokajający inne potrzeby standard został opublikowany przez Brytyjczyków (http://www.archaeologists.net/modules/icontent/inPages/docs/pubs/humanremains.pdf).

W Polsce pomimo (niezbyt żywej) dyskusji na ten temat (zdaje się, że OODA próbowała jakoś tę dyskusję usystematyzować, ale nie znam szczegółów) żaden powszechnie przyjęty standard opisu szczątków ludzkich pochodzących z wykopalisk archeologicznych nie został zaproponowany. Trochę szkoda, bo można by sobie wyobrazić taką sytuację, że archeolog planujący wykopaliska na cmentarzysku dostaje pozwolenie od konserwatora tylko pod warunkiem okazania pisemnego zobowiązania konkretnego antropologa fizycznego, że kości z tego stanowiska zostaną przebadane zgodnie ze standardem w podanym terminie. Po zakończeniu badań i pobraniu próbek kości mogłyby być jeszcze przechowywane przez ściśle określony czas (np 5/10 lat) w celu umożliwienia ewentualnej weryfikacji wyników, a następnie następowałby wtórny pochówek. W przypadku szczególnie istotnych znalezisk kości ludzkich, po weryfikacji tej istotności przez niezależnych ekspertów, kości byłyby przekazywane przez konserwatora do zbiorów muzealnych.

Może jest to mało realne, ale wydaje mi się, że taki sposób postępowania rozwiązałby wiele problemów...

Jeśli chodzi o samo przechowywanie kości, to najbardziej sensownym rozwiązaniem jest ich przesuszenie w kartonowych pudełkach w dobrze wentylowanym pomieszczeniu. Im więcej wilgoci, tym większe prawdopodobieństwo, że na kościach pojawią się kolonie niepożądanych mikroorganizmów.

Jeśli kości są źle zachowane i pojawia się potrzeba konserwacji in situ (może niekoniecznie całych szkieletów, ale przynajmniej regionów diagnostycznych), polecam 5% roztwór polioctanu winylu w acetonie. Jego stosowanie wymaga pewnego wyczucia i rozsądku, ale z mojej własnej praktyki wynika, że to działa bardzo dobrze, zwłaszcza w przypadku kości płaskich. Nie przejmowałbym się tym, że kości potem błyszczą, co utrudnia skanowanie 3D - trójwymiarowe modele są ekstrawagancją, bez której można się świetnie obejść.

Zbrodnią natomist jest przechowywanie i transportowanie kości ludzkich w foliowych workach - odparowująca wilgoć w takim wypadku skrapla się na powierzchni kości i może spowodować nawet ich rozpad.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr




Dołączył: 21 Lis 2006
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cisie

PostWysłany: Czw 10:04, 11 Sty 2007    Temat postu:

Nie mam zbyt wiele czasu, więc w dużym skrócie:

Po pierwsze:
Cytat:
Piotrze,
Myślę, że poruszyłeś bardzo ważny temat


Akurat nie ja tylko p. Sebastian.

Cytat:
Z drugiej jednak strony, nawet najbardziej szczegółowe analizy nigdy nie są wyczerpujące i zawsze można założyć, że w przyszłości pojawią się nowe możliwości i nowe pytania badawcze


I to jest 1 z 2 podstawowych argumentów, które są w stanie mnie przekonać. Drugim jest konieczność weryfikowalności badań, co jest podstawą każdej nauki.

Cytat:
To znaczy, że kwestii przechowywania kości ludzkich nie powinniśmy rozpatrywać w kontekście badań starożytnego DNA, tym bardziej, że genetycy nie potrzebują monstrualnych próbek i wystarczy jeden dobrze zachowany ząb lub mały fragment trzonu kości udowej.


I o to właśnie chodzi, wystarczy przechowywać próbki do badań DNA w odpowiednich dla tego warunkach, bo te różnią się dla kości i DNA.

Cytat:
Tutaj pojawia się tylko jeden problem: co uznamy za wyczerpujący opis. Amerykanie stanęli przed takim problemem, kiedy okazało się, że kości z wykopalisk na terenie Stanów Zjednoczonych muszą być zwrócone Indianom. Potrzeba wyczerpującego opisania każdego szkieletu zaowocowała opracowaniem standardu opisu i pobierania próbek...


Jest do tych standardów opracowany program (SOD), nie mam pod ręką linka, ale później podeślę. Program jest dos-owy (chyba z 1994 r.) ale działa.

Cytat:
można by sobie wyobrazić taką sytuację, że archeolog planujący wykopaliska na cmentarzysku dostaje pozwolenie od konserwatora tylko pod warunkiem okazania pisemnego zobowiązania konkretnego antropologa fizycznego, że kości z tego stanowiska zostaną przebadane zgodnie ze standardem w podanym terminie.


W swoim czasie byłem gotów napisać w czynie społecznym program do zbierania danych osteologicznych i półautomatycznego tworzenia raportów. Program jest w fazie 'pre-alfa' i choć dano mi do zrozumienia, że nikt tego nie potrzebuje to może go jednak skończę...

Cytat:
Nie przejmowałbym się tym, że kości potem błyszczą, co utrudnia skanowanie 3D - trójwymiarowe modele są ekstrawagancją, bez której można się świetnie obejść.


Wcale nie. Modele 3D mogą być bardzo pożyteczne w antropologii, choćby rekonstrukcje, wirtualne sklejanie kości, pomiary których 'normalnie' ciężko dokonać. Oczywiście, ze względu na koszty, dotyczy to wybranych znalezisk a nie wszystkiego jak leci.

Pozdrawiam
Piotr
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stysz
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 12:41, 11 Sty 2007    Temat postu:

Może odniosę się do pomiarów 3D, bowiem chyba jakby najwięcej miałbym do przekazania z racji doświadczenia.

Prawda, że sporo przy tym pracy – co ogranicza zastosowanie, tak jak mówi Piotr do wybranych znalezisk.

Ale jest także „Ale” (jak zawsze), pracochłonne jest złożenie pomiarów w model 3D – czyli opracowanie wykonanych sesji pomiarowych, wykonanie wirtualnej antropometrii (pomiarów, narysów, wirtualnego sklejania), sam pomiar (skan 3D) to jednak czynność czysto mechaniczna.

Wykonanie pomiarów na stoliku obrotowym, co 5 stopni – to ok. 20 minut, wykonanie kilku takich sesji (dla różnych osi obrotu) to ok. 3-4 godzin.

Można taki pomiar potraktować wyłącznie jako formę inwentaryzacji – bez opracowania – jak ktoś zechce to opracuje, dziś – za miesiąc, albo i za 10 lat. A kości można pochować. Dane zapisać na płycie DVD.

Opracowanie do pełnego modelu 3D jest pracochłonne – tym samym kosztowne (ok. 2 - nawet 3 tygodni), ale sama inwentaryzacja wcale droga być nie musi (i nie jest) – to tylko czas pracy urządzenia.

Tym samym, z teoretycznego punktu widzenia pomiar 3D (taki inwentaryzacyjny) wcale nie jest ekstrawagancją – mógłby ją sobie fundnąć każdy student do pracy magisterskiej (i sam opracować wykonane pomiary – mając odpowiedni program). Dlatego ja, to bym poszedł nawet dalej od Piotra – to jest ogólnodostępna technika dokumentacji. Może nie badań i analiz (tu bliżej jest Piotr), ale dokumentacji już tak.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Arkadiusz Sołtysiak
Gość






PostWysłany: Czw 16:48, 11 Sty 2007    Temat postu:

Piotrze,

Nie bądź taki skromny, cytuję: "Kolejne pytanie, które można (cichutko) rozważyć brzmi: czy konieczne jest magazynowanie tysięcy szkieletów?". Według mnie jest to bardzo ważne pytanie i na nie próbuję (głośno) znaleźć odpowiedź.

Odnośnik do programu SOD jest na stronie, której adres podałem. Podaję jednak także właściwy adres: [link widoczny dla zalogowanych]

Piotrze i Sebastianie,

Nie przekonują mnie wasze argumenty. Na pewno modele 3D mogą być pomocne przy rekonstrukcji kości lub szkieletów kopalnych hominidów. Zastanówmy się natomiast, jaki z nich pożytek w przypadku szczątków ludzkich z kontekstów bardziej archeologicznych niż paleontologicznych.

Po pierwsze: rekonstrukcje wyglądu twarzy. Oczywiście dla popularyzacji może to mieć znaczenie, ale jaka jest wartość naukowa takiej rekonstrukcji?

Po drugie: wirtualne sklejanie kości. Jest to możliwość czysto teoretyczna, ale czy nie łatwiej sklejać kości "w realu"? Nie znam żadnego przypadku takiego zastosowania i - szczerze mówiac - nie jestem aż takim entuzjatą "nowych" technik, żeby w ogóle to sobie wyobrazić w praktyce.

Po trzecie: trudne pomiary. O które pomiary konkretnie chodzi? Ja osobiście uważam, że pomiary powinny być dokonywane jedynie na oryginalnej biologicznej kości, nie na odlewie, ani tym bardziej na modelu 3D. Powód jest prozaiczny: w przypadku pomiarów metrycznych na prawdziwej kości możemy najbardziej precyzyjnie zidentyfikować punkty pomiarowe i tylko dla prawdziwej kości możemy oszacować błąd pomiarowy (kiedyś w AJPA był bardzo pouczający artykuł na temat wpływu wilgotności na pomiar metryczny). Jeśli chodzi o pomiary cech niemetrycznych, to przyjrzyj się czaszce "Kopernika" (http://www.archeotyszczuk.republika.pl/frombork_03_11_2005_13.htm). Jak ocenisz na przykład występowanie szwu podoczodołowego?

Akurat zestaw pomiarów kości niemal nie zmienia się już od stu lat i wątpliwe jest, żeby w przyszłości uległ jakiemuś znacznemu przekształceniu. Wystarczy więc wykonać standardowy zestaw pomiarów, oszacować błąd pomiarowy i taka dokumentacja najzupełniej wystarczy.

Są prowadzone oczywiście bardziej skomplikowane analizy allometryczne i morfometryczne (w latach 90. wiele artykułów na ten temat w AJPA opublikowali Lele i Richtsmeier), ale po pierwsze nie jest to standard, a po drugie stosowana przez nich metodologia jest nieco bardziej skomplikowana.

Model 3D odwzorowuje kształt kości, ale chyba zgodzimy się wszyscy, że kształt to nie wszystko? Czy możemy diagnozować zmiany patologiczne na takim modelu? Czy możemy zrobić badania histologiczne? Prześwietlimy taką kość, żeby zobaczyć rozmiary jamy szpikowej i strukturę beleczek?

Podtrzymuję moje stanowisko, że modele 3D kości ludzkich to ekstrawagancja i świetnie można się bez nich obejść. Nawet, jeśli potraktujemy to tylko jako technikę dokumentacji.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stysz
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 18:28, 11 Sty 2007    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

Nie uważam się za anatoma - no co najwyżej za takiego "wirtualnego antropologa" Smile
Dlatego przedstawiam jedynie obrazki - bez oceny morfologicznej, do której nie czuję się upoważniony. To nie miało być moje zadanie, ale co robić jak nikogo to potem nie zainteresowało? Wsadzić do szuflady?

Moja specjalizacja to dokumentowanie, ocenę naukową pozostawiam innym - lepszym.

Jednak te obrazki, chyba jednak pozwalają na pewną ocenę patologii?
Zwłaszcza dla osoby, która na tym się zna.
Pomiar 3D posiada wady i zalety - jak każde narzędzie obserwacji.
Jest wynikiem doskonalenia technik dokumentacyjnych - jeśli jest niepotrzebny to tym bardziej zbędne są inne - klasyczne techniki antropometryczne. Cyrkle można wyrzucić za okno.

Klasyczny opis oraz bezpośredni kontakt z materiałem badawczym jest bezwzględnie konieczny. To jest bezdyskusyjne.

To tak samo jak z dokumentacją archeologiczną, nawet najlepszej rozdzielczości ortofotografii nie zastąpi obserwacji dokonywanych przez archeologa w wykopie.

Coraz doskonalsze narzędzia dokumentacji - oraz obserwacji, pozwalają zdobywać nam coraz więcej informacji.

Zawsze w takich sytuacja daję przykład architektury, gdy wchodziła na polski rynek pierwsza wersja AutoCADA. Była kontestowana przez większość architektów. Jako że chodziłem do technikum – miałem praktyki w biurze projektów jako kreślarz – większość osób tam pracujących twierdziła, że takimi programikami to da się projektować jedynie domki jednorodzinne… i co? Gdzie dziś są ci kreślarze? Oni także twierdzili, że można się bez tego obejść - i na pewno mieli rację. Tylko gdzie oni teraz są?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Arkadiusz Sołtysiak
Gość






PostWysłany: Czw 18:47, 11 Sty 2007    Temat postu:

Już raz to napisałem, ale powtórzę: nie mam nic przeciwko modelom 3D, ale uważam, że ich użyteczność jest niewielka. Zgadza się, że robienie czegoś takiego jest nowoczesne i hi-tech, ale podczas tej dyskusji nikt nie pokazał, że przy użyciu takiej techniki można albo odpowiedzieć na takie pytanie, na które nie można było odpowiedzieć przy użyciu tradycyjnej metodologii, albo odpowiedzieć na jakieś pytanie w sposób bardziej precyzyjny lub bardziej wydajny. Wręcz przeciwnie: wykonanie modelu 3D wiąże się ze znaczną stratą informacji.

Na marginesie: asymetria kości może być wynikiem procesów podepozycyjnych i szczególną ostrożność trzeba zachować w przypadku czaszki, która często ulega zniekształceniom pod wpływem ciężaru ziemi, zwłaszcza w wilgotnym środowisku. Nie możemy zatem czaszki znalezionej w wykopie traktować zupełnie tak samo, jak czaszki w osobniku żywym.

PS. Proponuję tę dyskusję przenieść do osobnego wątku.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum archeologii zawodowej - archeologia.org.pl Strona Główna -> Badania antropologiczne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin