Forum Forum archeologii zawodowej - archeologia.org.pl Strona Główna Forum archeologii zawodowej - archeologia.org.pl

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Nowoczesne techniki komputerowe w archeologii
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum archeologii zawodowej - archeologia.org.pl Strona Główna -> Metodyka i metodologia badań
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jadwiga Ignaczak-Felińska




Dołączył: 01 Paź 2007
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Wto 16:14, 02 Paź 2007    Temat postu: Nowoczesne techniki komputerowe w archeologii

Czy czasy Króla Ćwieczka w Polskiej Archeologii skończą się w tym dziesięcioleciu? Zastosowanie technik komputerowych musi dotrzeć do świadomości zarówno "gabinetowców" jak i "terenowców" Twisted Evil
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Uzytkownik




Dołączył: 30 Cze 2007
Posty: 500
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 2:52, 04 Paź 2007    Temat postu: Re: Nowoczesne techniki komputerowe w archeologii

Jadwiga Ignaczak-Felińska napisał:
Czy czasy Króla Ćwieczka w Polskiej Archeologii skończą się w tym dziesięcioleciu? Zastosowanie technik komputerowych musi dotrzeć do świadomości zarówno "gabinetowców" jak i "terenowców" :twisted:


Proponuję powołać Komisję ds. Docierania do Świadomości Archeologów, koniecznie z uprawnieniami operacyjnymi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jadwiga Ignaczak-Felińska




Dołączył: 01 Paź 2007
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Pią 9:57, 05 Paź 2007    Temat postu:

Może na początek zrobić jakąś konferencję naukową? Noowoczesne techniki kompterowe w archeologii,można napisać jakieś referaty i przynajmniej spotka się parę osób w realu. Np w Poznaniu . Miałabym blisko ze Szczecina,a Poznaniacy zawsze są dobrzy organizacyjnie. Proponowana przez Ciebie peracja w niektórych przypadkach nie pomoże, a zaszkodzi z pewnością.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bar-Pa




Dołączył: 18 Sty 2007
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 10:40, 05 Paź 2007    Temat postu:

Pytanie jest o sens takiej konferencji... Ci którzy się tym interesują, są na bieżąco ( wystarczy odrobina dobrej woli żeby poszperać w internecie, osoby działające w dziedzinie nowoczesnych technologi wyjątkowo chętnie z niego korzystają ), niezainteresowani nie przyjdą na konferencję... i nic się nie zmieni...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stysz
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 11:06, 05 Paź 2007    Temat postu:

Jest w tym pewna racja, brałem już udział w kilku konferencjach prezentując możliwości pomiaru trójwymiarowego na potrzeby dokumentacji zabytków ruchomych, organizowanych przez SNAP, OODE, konserwatorów. Jaki tego efekt?

Żaden.

Kończy się na cmokaniu, tak, tak… bardzo to ciekawe i interesujące…taki przerywnik.

To, że można robić pewne rzeczy inaczej – to do świadomości już dociera. Tyle tylko, ze to budzi strach – który często przybiera postać wrogości wobec tego, co nowe.

Powiedzmy też uczciwie, stosowanie nowoczesnych sposobów dokumentacji jest nieopłacalne. To wymaga inwestycji, wiedzy, pracy – jest droższe niż np. rysowanie na papierze kredkami, tym samym osoba, która chciałaby stosować nowoczesne techniki w praktyce jest skazana na klęskę finansową, nowoczesność nie jest kryterium otrzymania zlecenia na badania. Ten rozwój blokują standardy dokumentacji. W tym problem, gdyby to było opłacalne, nikt nie zawracałby sobie głowy malkontentami, nie jesteś nowoczesny – wypadasz z rynku badań archeologicznych.

Dlatego postulowałem kategoryzację stanowisk archeologicznych – stworzenie grupy stanowisk archeologicznych na których nie wolno rozpocząć badań bez zapewnienia nowoczesnego standardu dokumentacji oraz innych badań interdyscyplinarnych. To powinny być najwartościowsze naukowo stanowiska archeologiczne - niech to na początek będzie 5%-10% ogółu badanych, stanowisk archeologicznych, ale nich będzie. Zmusi to firmy oraz instytucje prowadzące badania archeologiczne do inwestowanie w wiedzę i zaplecze. Inaczej szlaban na takie badania. Innego sposobu nie widzę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jadwiga Ignaczak-Felińska




Dołączył: 01 Paź 2007
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Pią 11:30, 05 Paź 2007    Temat postu:

Naewet ruch skrzydła motyla wywoluje zmianę. Każda konferencja coś zmienia. Trzeba się ruszyć z miejsca a podróże kształcą. Są też możliwości finansowe które daje Unia Europejska na nowe technologie. A co robią lokalne WKZ-ty aby ułatwiać dostęp profesjonalnym badaczom do bazy danych archeologicznych. Czy za każdym razem mam prosić o pomoc w Warszwie. Pan Sebastian Tyszczuk to przynajmniej ma blisko.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bar-Pa




Dołączył: 18 Sty 2007
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 12:45, 05 Paź 2007    Temat postu:

Nie każda konferencja coś zmienia. Co z tego że ona będzie jeśli przyjdzie na nią pani, p. Tyszczuk i parę inncyh zainteresowanych tematem osób? Conajwyżej poszerzycie zakres wiedzy własnej w temacie (co już jest oczywiście powodem żeby te konferencje organizować), ale nie liczbę osób podzielających pani pogląd. Osoby nie zainteresowane albo nie przyjdą wcale ( konferencja z obecnością obowiązkową? Cool ), albo wysłuchają, pokiwają głową, i uznają że wiedzą lepiej, są już na to zastary, albo im się nie opłaca/nie chce... Trzeba poprostu jak z większością rzeczy poczekać na zmianę pokoleniową, a problem prawdopodobnie rozwiąże się sam...

PS. To jak z wykonywaniem dokumentacji polowej kredkami - jedni twierdzą że tak jest dobrze, reszta że tak jest źle, ale nikt nikogo do swoich racji nie przekona...

PS.2. Oczywiście najprostszym sposobem przetestowania mojej hipotezy jest zorganizowanie konferencji, i obejrzenie efektów... jeśli mają nastąpić, stanie się to pewnie szybciej niż wymiana pokoleniowa...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Uzytkownik




Dołączył: 30 Cze 2007
Posty: 500
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:58, 05 Paź 2007    Temat postu:

Jadwiga Ignaczak-Felińska napisał:
Może na początek zrobić jakąś konferencję naukową? Noowoczesne techniki kompterowe w archeologii,można napisać jakieś referaty i przynajmniej spotka się parę osób w realu. Np w Poznaniu .


Budapeszt też jest blisko.
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stysz
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 12:59, 05 Paź 2007    Temat postu:

Cytat:
Są też możliwości finansowe które daje Unia Europejska na nowe technologie. A co robią lokalne WKZ-ty aby ułatwiać dostęp profesjonalnym badaczom do bazy danych archeologicznych. Czy za każdym razem mam prosić o pomoc w Warszwie. Pan Sebastian Tyszczuk to przynajmniej ma blisko.


Niestety nie ma tu, z kim rozmawiać, pod koniec zeszłego roku, dla jednej instytucji napisałem merytoryczną część do wniosku o digitalizację zabytków. Instytucja otrzymała 1/3 wnioskowanej kwoty. I co? Ano przez telefon usłyszałem, że na moje usługi nie będzie środków, bo dostali za mało, gdy się wkurzyłem usłyszałem, abym potraktował to jako cytuję dosłownie „lekcję życia” kolejną zresztą, jaką otrzymałem od archeologów. Jak głową w mur!!!. O co chodziło z tą lekcją życia? Co źle zrobiłem?

Dla mnie ta lekcja jest jednoznaczna – nie warto nikomu ufać – zwłaszcza archeologom, bo dziwnym trafem jakoś przy zleceniach dotyczących wzornictwa przemysłowego wszyscy płacą za wykonaną pracę. Pomijam inne podteksty „lekcji życia”.

Dla mnie jest to wyznacznik nie tylko zainteresowania nowoczesnością w archeologii, ale także poziomu jej etyki. Bardzo to wszystko smutne. Jak nie znajdzie się, ktoś kto nie zacznie zmieniać przepisów i stawiać archeologii przed faktami dokonanymi, to marnie widzę przyszłość nowoczesności w archeologii. Z mojej strony to zaczyna wyglądać jak walka z wiatrakami. I dziwić się, że młodzi uciekają z tego kraju. Od ładnych kilku lat zajmuję się tym 3d , wzbudza to zainteresowania jedynie studentów. Pomijając to, co zrobiłem za darmo (w poprzedniej firmie, a potem w ramach własnej działalności). Przez te lata miałem tylko dwa zlecenia od archeologów, przy czym za jedno, dość spektakularne, nikt nigdy mi nie zapłacił.

Zaczynam traktować archeologię jako formę hobby a nie przyszłość zawodową.

Dziele się tymi informacjami nie z powodu chęci jakiegoś rewanżu nad kimś, ale po to aby uświadomić problemy z jakimi przychodzi się zmagać, próbując czynić coś nowoczesnego, bez pijawek na plecach.

Nie chodzi o konferencję, taką warto zrobić choćby dla studentów, chodzi o to, że to głębszy problem, i 10 konferencji go nie rozwiąże.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Uzytkownik




Dołączył: 30 Cze 2007
Posty: 500
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:19, 05 Paź 2007    Temat postu:

Bar-Pa napisał:
Trzeba poprostu jak z większością rzeczy poczekać na zmianę pokoleniową, a problem prawdopodobnie rozwiąże się sam...


Obawiam się, że to nie tylko problem pokoleniowy. Osobiście znam panią archeolog, która ma grubo powyżej 70 lat i jeździ w teren z najnowocześniejszym notebookiem wypełnionym różnymi programami. Co więcej, wykorzystuje je w praktyce! Tyle tylko, że jest to Brytyjka.

Myślę, że problem polega na czymś zupełnie innym: wielu archeologów, zarówno starych, jak i młodych, nie jest ciekawych świata. Zobaczyli na studiach, jak się używa łopaty i niwelatora, więc robią te swoje wykopaliska, wyciągają z ziemi jakieś przedmioty, układają je sobie na półeczkach, katalogują i to im wystarcza.

Jest także grupa ludzi, którzy traktują "nowoczesne metody" jak fetysz: nieważne co, nieważne jak, byleby nowocześnie.

Na szczęście są także tacy archeolodzy, którzy chcą się czegoś dowiedzieć o przeszłości, więc zadają pytania i szukają metod, żeby na te swoje pytania chociaż spróbować odpowiedzieć. I dla takich ludzi nie jest ważne, czy stosują metodę nowoczesną, czy starożytną - liczy się tylko to, czy metoda jest skuteczna w rozwiązywaniu postawionego problemu. Takich ludzi można spotkać na konferencji CAA, można poczytać ich artykuły w JAS, CAJ, JFA, Antiquity....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Filimer




Dołączył: 24 Lis 2006
Posty: 388
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 0:39, 06 Paź 2007    Temat postu:

To ja może wtrącę swoje 3 grosze w nawiązaniu do dyskusji, jaką niegdyś prowadziliśmy ze Styszem na łamach Piramidionu. Otóż ostatnio rewidowałem możliwości zastosowania ortofotografii w jej najprostszym ujęciu (fotografowanie każdego metra kwadratowego z osobna) w terenie w warunkach archeologii komercyjnej. Okazało się, że najłatwiej ją zastosować na wwykopaliskach średniej wielkości (do 10 arów). Na dużych wykopaliskach jest to trudniejsze z powodów techniczno-organizacyjnych (więcej sprzętu fotograficznego i kilka osób z aparatami wykonujących dokumentację danego ara), podobnie na nadzorach. Jeśli np. nadzór obejmuje budowę niewielkiego osiedla domków jednorodzinnych to odpada ortofotografia profili, bo wykopy fundamentowe są za małe (tuta sprawdziłoby się total station), a z ortofotografią rzutów też jest problem, bo budowlańcy co większe fundamenty kopią z tolerancją szerokości do 10 cm, w efekcie czego trudno w wykopie wyznaczyć szybko punkty niezbędne do ortofotografii. Mam nadzieję, że uda mi się w tym roku jeszcze trafić na jakieś niewielkie wykopy, gdzie będą lepsze warunki do tego typu dokumentacji - na razie cieszę się z możliwości jakie daje aparat cyfrowy - możliwość szybkiego ustawienia parametrów do zdjęcia zdecydowanie ułatwia pracę i pozwala "wyciągnąć" słabo widoczny obiekt na zdjęciu, co ułatwia zarówno "obrysowanie" takich obiektów do rysunku, jak i poprawia ich czytelność na fotografii - jako początkujący fotoamator w przypadku aparatu analogowego miałbym zdecydowanie większe problemy. Co do badań interdyscyplinarnych - przy większych inwestycjach z takimi kwestiami jak np. badania próbek i konsultacja geomorfologiczna nie ma z tym większych problemów - nie są to duże kwoty, a jak inwestorowi potem ładnie się to przygotuje do folderu promocyjnego, to na pewno będzie zadowolony Wink To tylko kwestia odpowiedniego podejścia od strony prowadzącego badania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Alina




Dołączył: 12 Lut 2007
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Sob 1:58, 06 Paź 2007    Temat postu:

eeehhh... Szanowni Dyskutanci!
O konferencji, która miałaby coś zmienić gadam sobie, a muzom... (jak ktoś poszpera po tym forum, to na jej temat coś znajdzie). Z każdym dyskutantem jestem w stanie zgodzić się w pewnej części, w związku z tym każdy z nas posiada część! (a nie całość) racji. Analizując poruszane przez Was problemy, powiem to, co powtarzam od dłuższego czasu: problem zaczął się w momencie odsunięcia obecnego średniego pokolenia archeologów od spraw decydenckich, w efekcie o standardach decydowały tzw. autorytety (chwała, jeśli młodsze pokolenie mogło coś wymusić w wojnie podjazdowej!).
Obecnie obserwuję napór młodego pokolenia na kompletną zmianę podejścia do, chociażby spraw dokumentacji badań. Użytkownik odnosi się do krajów anglosaskich, inni chcą natychmiastowego wprowadzenia technik komputerowych itp., itd. Ale, powiedzmy sobie szczerze: na tym forum dyskutuje niewielka część środowiska archeologicznego. Większość ma to gdzieś (o przyczynach możecie się dowiedzieć, gdy przeczytacie wszystkie umieszczone tu posty - co zrobiłam). Ostatnio z ust pewnego młodego archeologa usłyszałam, że młodzi archeolodzy prą do wprowadzenia nowoczesnych technik, ponieważ to kosztuje mniej, w związku z czym mogą zlecenia wyceniać taniej i wygrywać. Trochę kłóci się to z Waszym podejściem, eksponującym wyższe koszty takich prac. Reasumując: techniki komputerowe w archeologii są używane, tylko większość firm (prywatnych?) z tym się nie afiszuje, bo to normalka. Niemniej rozumiem, że niektóre instytucje (np. muzea) nie są w stanie zapewnić dostępu do odpowiednich programów pracownikom, z przyczyn ...? moim zdaniem niechciejstwa.
Dlatego powtarzam: chcemy zrobić konferencję, która miałaby na celu wypracowanie zmian w prawie (www.snap.zgora.pl), ale potrzebujemy ludzi do jej przygotowania. Na moją prośbę, z tego forum zgłosiła się jedna osoba, a nam potrzebnych jest kilkanaście plus rozpropagowanie jej idei. Jeśli nie stworzymy grupy o sile nacisku, nie ma co marzyć o zmianach. Możemy sobie dalej gadać! np. na tym forum.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bar-Pa




Dołączył: 18 Sty 2007
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 18:46, 06 Paź 2007    Temat postu:

Stysz napisał:

Ten rozwój blokują standardy dokumentacji.


Zaleceni GKZ dla WKZ itd, w zakresie metod eksploracji stanowisk i sporządzania ich podstawowej dokumentacji punkt II.2.e strona 9
Cytat:
Należy zmierzać do wykorzystania wszystkich najnowszych możliwości technicznych dla udoskonalenia postaci dokumentacji źródeł archeologicznych.


Standardy jak widać są, tylko ich interpretacja nie jest ścisła, a realizowanie jakie jest, wiadomo...

Stysz napisał:

Powiedzmy też uczciwie, stosowanie nowoczesnych sposobów dokumentacji jest nieopłacalne.


Na przykładzie z tego samego zalecenia. Dopuszcza ono zamiast rysowania planów zdjęcia wykonywane z wysokości z naniesieniem numerów warstw i punktów niwelacyjnych. Metoda taka jest nieporównywalnie szybsza, zwłaszcza w przypadku skomplikowanych planów, niż rysunek, a czas to pieniądz (często dosłownie). Podobnie wykonywanie planów ręcznie a z tachimetrem i AutoCad'em. Więc akurat na nowoczesności można wyjść na swoje zwłaszcza że w pierwszym wypadku największą inwestycją jest aparat cyfrowy ( zalecany powyżej 3 mln pixeli, a dziś trzeba się chyba postarać żeby kupić z mniejszą ). W drugim jest już gorzej, ale też wydaje mi się że zwróci się dość szybko.
(najgorzej niestety z tachimetrem)

PS. niestety smutnym faktem nie dodającym powagi temu dokumentowi jest to że można w nim znaleźć nawet literówki...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Alina




Dołączył: 12 Lut 2007
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Sob 21:09, 06 Paź 2007    Temat postu:

No i oczywiście obijamy się tu o poziom WKZ (mam tu na myśli nie tylko ludzi, ale także zależność i finansowanie tej instytucji). Zgadzam się z Bar-Pa, że to wszystko jest w Rozporządzeniu - zresztą jest w nim dużo więcej rzeczy, czasami wzajemnie się wykluczających, zwłaszcza w odniesieniu do Ustawy o ochronie zabytków... Ale, warunkiem uzyskania zezwolenia jest przedstawienie programu badań. Jak to wygląda w Polsce? Na razie spotykam się z taką praktyką, że archeolog pisze ten program sam i z reguły jest on akceptowany przez WKZ. Nie spotkałam się jeszcze z sytuacją, żeby program badań był dyskutowany z WKZ! Swoją drogą ten program, to już "musztarda po obiedzie". Bo przecież, gdy jest ogłaszany przetarg, to liczy się cena i do tej ceny dostosowany jest program badań (zresztą można tu wymyślić cuda, bo kto to kontroluje? Czy ktoś konfrontuje sprawozdanie/opracowanie z programem badań?). A to raczej w materiałach przetargowych powinny znajdować się wymogi konserwatorskie; może wtedy zmniejszyłby się poziom stosowania cen dumpingowych. Ale pozostaje kwestia kontroli. I koło się zamyka!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stysz
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 0:27, 07 Paź 2007    Temat postu:

Wytyczne tu przywoływane „zalecenia” to dokument bardzo niespójny, pamiętam, że odniosłem wrażenie, że pisany był przez kilka osób z całkowicie odmiennym podejściem do kwestii dokumentowania – tak jakby Andrzej Gołembnik dorzucił parę groszy od siebie. Przemycił do tego dokumentu własne doświadczenia.

Postęp jest taki, że nowe techniki zostały dopuszczone, a pamiętam jeszcze pięć lat temu był z tym w Gdańsku niemały problem – zlatywały się różne komisje konserwatorskie, stały nad wykopem i „huczały” a całą dokumentację się dublowało. Jednym słowem pozwolono, aby ortofotografia stanowiła alternatywę. Jednak nie jest to postęp, jeśli rozpatrujemy stosowanie ortofotografii w kategorii wymaganego docelowego standardu. Nikt jej nie wprowadza jako standardu – jest tylko mowa – jak chcecie to sobie róbcie. Wyszła z podziemi – tylko tyle.

Jak tu była mowa, wiele osób nie widzi potrzeby stosowania tych technik, dziwne, bowiem jest to nie tylko bardzo pożyteczny sposób dokumentowania, ale także doskonały sposób promocji i popularyzacji archeologii i zabytków, co przecież powinno posiadać przełożenie na pozyskiwanie środków finansowych zarówno od sponsorów jak i dotacje (społeczeństwo informatyczne, promocja regionów itd.). Ale przecież archeologia nie jest dla społeczeństwa. Kiedyś pamiętam zrobiłem pokaz w Koszęcinie w ramach jakiegoś walnego zgromadzenia SNAP, pierwszy dzień poświecony był właśnie takim otwartym dla wszystkich prelekcjom. Po pokazie zawiązała się jakaś dyskusja – ogólnie starsze towarzystwo archeologów wyjątkowo mocno kontestowało zaprezentowane przykłady dokumentacji zabytków, w pewnej chwili z publiczności wstał może 25-30 letni chłopak, przedstawił się jako miejscowy nauczyciel historii i zaczął archeologów ochrzaniać – mówiąc, że właśnie w ten sposób chciałby uczyć w szkole podstawowej dzieci – takimi prezentacjami i animacjami – bo „jego” dzieci to kreci, one inaczej nie postrzegają już świata jak przez pryzmat „bajeru”, dodał jeszcze, ze niezrozumiała jest dla niego ta niechęć – bo to przecież powinno być w ich interesie – bo to pomogłoby im w zdobywaniu funduszy na dalsze badania. Na tym dyskusja się skończyła – zapadło milczenie.

Jednym słowem brak nowoczesnego myślenia – nie dotyczy to wyłącznie nowoczesnej dokumentacji, ale ogólnie poruszania się w pewnej nowej przestrzeni społeczno-ekonomicznej. Rok 1989 nic w archeologii nie zmienił – stworzył system oligarchiczny, na szczęście nastał roku 2004 zmuszając do zmiany myślenia i działania. Dlatego archeologia trzeszczy w szwach, wiele osób z różnych powodów próbuje bronić stworzonego systemu, najczęściej przybiera to postać „chowania głowy w piasek” – ale także niestety prób kontrolowania rynku usług i niestety zwyczajnie lekceważenia. Oczywiście to takie zaklinanie rzeczywistości, ale jednak hamuje to postęp.

A jeśli chodzi o to parcie młodych – jak się przyjmuje tyle ludzi na studia to nie ma, co się dziwić. Nic w przyrodzie nie ginie. Albo cytując inne przysłowie, „każdy kij ma dwa końce”.
Postawiono zaporę, która zaczyna się przelewać.

Problem jest bardzo złożony, jak pisze Alina – nic ze sobą nie współgra – wszystko jest niewydolne. Potrzebny jest naprawdę mocny kopniak, jakaś zasadnicza zmiana. Nowych technik nie da się też wprowadzić z dnia na dzień – bo większość dostałaby zawału. Znowu rozbija się wszystko o WKZ o to co napisała Alina.

Cytat:
Na razie spotykam się z taką praktyką, że archeolog pisze ten program sam i z reguły jest on akceptowany przez WKZ. Nie spotkałam się jeszcze z sytuacją, żeby program badań był dyskutowany z WKZ! Swoją drogą ten program, to już "musztarda po obiedzie". Bo przecież, gdy jest ogłaszany przetarg, to liczy się cena i do tej ceny dostosowany jest program badań (zresztą można tu wymyślić cuda, bo kto to kontroluje?


Ten program musi być narzucony – musi stanowić jeden z warunków wyboru oferenta. To właśnie przez brak takiego programu oraz wyobraźni decydentów pleśnieją wykopaliska na rynku w Krakowie a Krakowskie Przedmieście w Warszawie przypomina kopalnie odkrywkową. Pozostaje tylko usiąść i płakać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum archeologii zawodowej - archeologia.org.pl Strona Główna -> Metodyka i metodologia badań Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin