Forum Forum archeologii zawodowej - archeologia.org.pl Strona Główna Forum archeologii zawodowej - archeologia.org.pl

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Grantowa klapa
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum archeologii zawodowej - archeologia.org.pl Strona Główna -> Metodyka i metodologia badań
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr




Dołączył: 21 Lis 2006
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cisie

PostWysłany: Wto 15:01, 27 Lis 2007    Temat postu: Grantowa klapa

[link widoczny dla zalogowanych]

I co na to młodzi polscy naukowcy?

Życzliwy obserwator
Piotr

PS. Nie wiem gdzie to w sumie wstawić, więc trafia w pierwszy dział
od góry. W razie czego proszę przenieść we właściwsze miejsce.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Filimer




Dołączył: 24 Lis 2006
Posty: 388
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 17:36, 27 Lis 2007    Temat postu:

Patrząc na płace naukowców w Polsce to ja wcale się nie dziwię.. system jest chory u podstaw, co widać zwłaszcza w archeologii - swego czasu pewien docent sobie policzył moje zarobki jako pracownika technicznego na autostradzie (przy stawce 10 zł/godzinę i pracy w soboty) i swoją wypłatę na uniwersytecie - wyszło mu, że zarabia niewiele więcej ode mnie... Tak więc - z czym do ludzi?

Polskie szkolnictwo wyższe po prostu potrzebuje gruntownych reform i przemian - była już tutaj dyskusja o tym, kto zostaje na etatach na polskich uczelniach, było o aferach łapówkarskie i fundacjach różnych uniwersytetów czy stowarzyszeniach - dodajmy do tego różnice płacowe w systemie badań komercyjnych i mamy jasny obraz - nie można robić archeologii bez pieniędzy i to naprawdę dużych pieniędzy, a do tego trzeba jeszcze mieć spore zaplecze naukowe. Nie chcę krakać, ale możemy dożyć takich czasów , że archeologię w Polsce zdominują duże firmy i stowarzyszenia prowadzące wielkie badania komercyjne, obracające dużą gotówką i czerpiące pełnymi garściami z funduszy strukturalnych i grantów naukowych - bo w archeologii komercyjnej aby przetrwać, trzeba być elastycznym, mieć informacje i umieć pogodzić własne projekty i zainteresowania z realiami danego regionu (nie oszukujmy się - nie można jeździć po całym kraju tam i z powrotem).

Podobnie w całej nauce - bez reformy systemu finansowania szkolnictwa wyższego i przy obecnych warunkach płacowych ciężko będzie zatrzymać ludzi zdolnych i ambitnych na uczelni. Oczywiście w archeologii zaporą jest to, że trzeba sobie pozycję w branży budować dłuższy czas lub zostać najemnikiem takiej czy innej fundacji i mieć siłę przebicia - ale mam wrażenie, że może się to okazać dużo łatwiejsze niż poświęcanie czterech lat na mozolenie się z doktoratem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stysz
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 23:09, 27 Lis 2007    Temat postu:

Brak 3-stopniowego modeli studiów. Doktorant nie ma prawa wyskoczyć wyżej niż jego promotor. Zaś przyjmowanie na studia to polityka a nie rekrutacja. Zresztą nie dotyczy to tylko i wyłącznie uczelni, jak widać w muzeach bywa podobnie. Młoda prężna osoba z pomysłami stanowi zagrożenie dla spokojnej stabilizacji zawodowo-naukowej. Jeszcze ktoś od promotora albo szefa zacznie wymagać tego samego... i co? Może okazać się, że jest niekompetentny... u nas koś musi zawsze dać zielone światło, zazwyczaj jest szlaban.

Lepiej zawczasu takiemu przyciąć piórka.
Na pewno jest to dużo bardziej złożony problem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Alina




Dołączył: 12 Lut 2007
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Śro 2:36, 28 Lis 2007    Temat postu:

No cóż, przynajmniej zostaliśmy zweryfikowani! A ciągle wbijano nam do głowy, jacy to jesteśmy wielcy! Pytanie brzmi tylko: czy ktoś z decydentów się nad tym zastanowi?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Uzytkownik




Dołączył: 30 Cze 2007
Posty: 500
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:22, 30 Lis 2007    Temat postu: Re: Grantowa klapa

Piotr napisał:
I co na to młodzi polscy naukowcy?


Młodzi polscy naukowcy nie mają czasu na pisanie wniosków, bo muszą uczyć studentów. Nie znają także księgowych, które potrafiłyby im powiedzieć, jak przeprowadzić badania i ile to kosztuje. Nie władają językami obcymi, a dziekani i starsi koledzy nie chcą rozwijać przed nimi czerwonego dywanu. Zbyt dużym wysiłkiem dla nich jest znalezienie Krajowego Punktu Kontaktowego. Nie potrafią sami rozwijać swoich zainteresowań, tylko oczekują, że studia doktoranckie zrobią to za nich. Granty trzeba - o zgrozo! - rozliczać, a przecież poważny badacz nie będzie tracił czasu na głupią biurokrację, prawda?

[link widoczny dla zalogowanych]

I co na to życzliwy obserwator?[/list]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stysz
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 1:59, 06 Gru 2007    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Uzytkownik




Dołączył: 30 Cze 2007
Posty: 500
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 3:07, 17 Gru 2007    Temat postu:

Na stronie Komitetu na Rzecz Rozwoju Nauki w Polsce zostało opublikowanie opracowanie ankiet dotyczących oceny stanu nauki w Polsce.

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stysz
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 10:50, 20 Gru 2007    Temat postu:

Może za przykładem wschodniego brata powinniśmy postawić na NANOtechnologie Smile

[link widoczny dla zalogowanych]

Niebawem, aby się naukowo realizować warto będzie wyjechać do Indii, Chin albo Pakistanu.

Co to jest 20mln ? Smile Toż to PMA w Warszawie od samorządu w tym roku dostanie prawie 10mln. No to może powinno się zrobić w Arsenale centrum badań na polską nano-bombą? Ten budrzet przewyższa budżet Rosyjskiej Akademii Nauk. Smile albo komuś coś się pomyliło...

Dałem ten link, bo faktycznie skłonni jesteśmy do narzekań, bo dobrze też i nie jest, ale przynajmniej mamy tego świadomość. Nie wiem tylko czy to pocieszające.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Uzytkownik




Dołączył: 30 Cze 2007
Posty: 500
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:43, 21 Sty 2008    Temat postu:

W zeszłym tygodniu odbyło się zebranie informacyjne w sprawie grantów ERC, szczegóły i materiały są dostępne na stronie
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Uzytkownik




Dołączył: 30 Cze 2007
Posty: 500
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:08, 14 Lut 2008    Temat postu:

Widzę, że dyskusja o programie grantowym ERC, która odbyła się w różnych miejscach, była krótka i przewidywalna. Jak zwykle zawinił brak pieniędzy, starzy gnuśni profesorowie, wredni recenzenci i księgowa, która nie chciała pomóc. Takie stawianie sprawy budzi mój sprzeciw, więc pozwolę sobie zacytować obszerne fragmenty komentarza, który przesłałem w odpowiedzi na apel "Gazety Wyborczej":

Cytat:
Odpowiadam z pewnym opóźnieniem na apel o przesyłanie komentarzy do raportu ERC. W ciągu ostatnich dni na różnych forach dyskusyjnych pojawiło się sporo opinii, w tym wiele ociekających żółcią. Choć jestem raczej cynikiem niż optymistą, chciałbym jednak przedstawić nieco odmienny punkt widzenia na sprawę grantów europejskich.

Jestem jednym z tych około dwustu Polaków, którzy złożyli wniosek grantowy i nie przeszli do drugiego etapu. Nie jest to jednak dla mnie powodem frustracji, gdyż z góry wiedziałem, że szansa powodzenia jest niewielka. Wychodzę z założenia, że trzeba próbować zawsze, kiedy jest choć cień szansy, i dzięki takiej strategii od sześciu lat realizuję projekt badawczy, który usiłowałem teraz dofinansować z pieniędzy ERC. Gdybym dostał grant, projekt uzyskałby większy rozmach i byłby kontynuowany w komfortowych warunkach, ale porażka nie oznacza wcale, że zrezygnuję z badań. Po prostu będę próbował dalej szukać funduszy zarówno w ERC, jak i w innych miejscach, zakładając, że jeśli dostatecznie szeroko zarzucę sieć, to może nie złapię od razu tłustego tuńczyka, ale z kosza szprotek też da się wyżyć.

Nie jestem kompetentny, żeby wypowiadać się o stanie całej polskiej nauki, ale recenzje mojego wniosku, choć były bardzo lakoniczne, jednak zawierają kilka interesujących informacji, które można spróbować uogólnić. Recenzenci byli dla mnie bardzo łaskawi i postawili tylko trzy zarzuty: 1) małe doświadczenie w nadzorowaniu prac studentów drugiego stopnia, 2) zbyt mały zespół do realizacji projektu, 3) słabe uzasadnienie innowacyjności projektu. Wydaje mi się, że przynajmniej z dwóch pierwszych zarzutów można wyciągnąć bardziej ogólne wnioski, z trzecim będę się musiał zmierzyć sam.

Pierwszy zarzut wskazuje na jeden poważny problem systemowy, który jednak można dość łatwo rozwiązać. Nie mam habilitacji, więc prowadzę seminarium magisterskie dopiero od dwóch miesięcy, po uzyskaniu zgody Rady Wydziału. Wydaje mi się, że okres między doktoratem a habilitacją często jest czasem największej aktywności badawczej, kiedy do głowy przychodzą różne pomysły, ale nie ma możliwości, żeby je wszystkie realizować. Bezwarunkowe dopuszczenie doktorów do prowadzenia prac magisterskich pozwoliłoby nam dzielić się tymi pomysłami z magistrantami, którzy w ten sposób mogliby aktywnie włączyć się w proces poznawania rzeczywistości, zamiast pisać prace przeglądowe u starszych promotorów, często już kończących aktywność zawodową i wykazujących niższy poziom niepokoju poznawczego niż młodzi.

Drugi zarzut jest już bardziej osobisty, ale również wynika z pewnego ogólnego trendu. W każdej dziedzinie nauki są obszary bardziej i mniej spektakularne i te pierwsze są często oblegane przez liczne zespoły badawcze, a na drugich pozostają jednostki, nawet jeśli szansa dokonania ważnego odkrycia jest tam równie duża. Jest to klasyczne sprzężenie zwrotne: kiedy jakiś problem zaczyna być przedmiotem badań większej liczby osób, łatwiej znaleźć recenzentów, opublikować wyniki w dobrym czasopiśmie i uzyskać dużą liczbę cytowań, co przyciąga kolejnych badaczy i efekt się pogłębia aż do wyczerpania możliwości sensownego uszczegółowiania problemu. W efekcie następuje koncentracja sił i środków w enklawach, pomiędzy którymi pozostają pustkowia.

Mój obszar zainteresowań jest właśnie jednym z takich słabo zaludnionych terenów, gdzie bardzo trudno znaleźć towarzyszy badań. To jest oczywiście problem ogólny, który jednak dotyczy też pośrednio nauki w Polsce. Bardzo często jest tak, że badania spektakularne (genetyka, komórki macierzyste itp.) wymagają dużych nakładów finansowych, natomiast na terenach mniej spektakularnych można również zadać mnóstwo ciekawych i mniej kosztochłonnych pytań. W warunkach słabego finansowania szansą dla polskich naukowców mogłoby być właśnie skupienie się na obszarach badań mniej popularnych i wymagających mniejszych nakładów finansowych. Jest to jednak chyba szansa pozorna, bo realizacja projektów spoza głównego nurtu obarczona jest znacznie większym ryzykiem. Można się jednak zastanowić, czy nie byłoby możliwe zlokalizowanie kilku takich obszarów marginalnych, które mają największą szansę rozwoju w najbliższych latach, a następnie stworzenie specjalnej ścieżki finansowania dla badań w tych obszarach.

Nieco mnie zaniepokoił plemienny wydźwięk obu artykułów na temat projektu grantowego opublikowanych w GW. Czy nam się to podoba, czy nie, nauka jest globalna i jeśli nawet w Polsce nie ma godnych wsparcia projektów badawczych, to nie jest jeszcze katastrofa. Czy można mieć coś przeciwko finansowaniu z naszych polskich podatków na przykład projektu mającego na celu znalezienie nowego lekarstwa na raka tylko dlatego, że jest on realizowany na Cyprze? Narodowość i lokalizacja odgrywają coraz mniejszą rolę w prowadzeniu badań. (...)

Myślę, że największym problemem nauki w Polsce nie jest ani brak pieniędzy, ani przeszkody systemowe, tylko przerażający brak motywacji wielu młodych naukowców. Często pojawiają się głosy, że młodzi są ciemiężeni przez starych i tylko dlatego nie mogą rozwinąć skrzydeł. Uważam, że jest to tylko wygodne alibi. Uczelniom zależy na tym, żeby ich kadra była możliwie najbardziej utytułowana, znam liczne przykłady zmuszania ludzi do szybkiego kończenia doktoratu lub habilitacji. Uczelniom zależy także na tym, żeby ich pracownicy mieli jak najwięcej publikacji w jak najlepiej punktowanych czasopismach, choć pewnie algorytm dzielenia środków finansowych można by ustawić tak, żeby liczyło się to jeszcze bardziej. Na pewno nikomu nie opłaca się tępić młodych, chyba że w takich instytucjach, dla których działalność dydaktyczno-naukowa nie jest zadaniem podstawowym.

Również komentarze osób, które nie złożyły wniosku, budzą moje głębokie zażenowanie. Informacja o programie grantowym była powszechnie dostępna: do mnie dotarła trzema ścieżkami (artykuł prof. Adama Łomnickiego w GW, informacja od Biura Obsługi Badań w moim uniwersytecie, wiadomość od przyjaciół z Francji), poza tym mam nawyk przeglądania co jakiś czas stron Krajowego Punktu Kontaktowego. W związku z tym trudno mi sobie wyobrazić, że ktoś rzeczywiście zainteresowany mógłby o tym nie wiedzieć.

Pojawiły się także głosy, że brakuje wsparcia instytucjonalnego: nie można znaleźć kompetentnej księgowej i nikt nie pomaga w pisaniu wniosku. Kiedy to czytam, nie wierzę własnym oczom. Można mieć pewnie wiele zastrzeżeń do działania administracji na różnych uniwersytetach, ale akurat w procesie tworzenia wniosku grantowego jej udział jest minimalny. Żadna księgowa nie jest w stanie powiedzieć mi, ile mam wydać pieniędzy na moje badania -- będę jej potrzebował dopiero do rozliczenia pieniędzy, jeśli już je dostanę. Tak naprawdę jedyne, czego potrzebuję od macierzystej jednostki, to jeden podpis!

Autor wniosku na pewno może liczyć na wsparcie Krajowego Punktu Kontaktowego: ja po napisaniu mojego dostałem bardzo wyczerpującą ocenę razem z rzeczowymi propozycjami zmian oraz pożytecznymi informacjami o samym projekcie.

Nie wydaje mi się również, żeby pisanie wniosku grantowego bardzo kolidowało z obowiązkami dydaktycznymi. Mój projekt powstał w jedną noc, później jeszcze spędziłem dwie godziny wprowadzając poprawki i sugestie członków zespołu. Można oczywiście powiedzieć, że to było za mało, bo w końcu przecież wniosek nie przeszedł do drugiego etapu -- ale jestem pewien, że jeśli ktoś wie, czego chce, to potrafi napisać o tym na kilku stronach w mniej niż tydzień.

Dlatego uważam, że głównym problemem nie jest brak pieniędzy (choć na pewno mogłoby ich być więcej), ani skomplikowana ścieżka awansu, tylko brak motywacji poznawczej. I to oznacza poważny problem, bo pieniędzy można dorzucić, ścieżkę awansu można zmienić, ale jak rozbudzić w ludziach ciekawość świata? To jest chyba najważniejsze pytanie, z którym wszyscy musimy się zmierzyć. Jeśli naukowiec jest ciekawy świata, to projekty badawcze pojawiają się w sposób naturalny jako sposób zaspojenia tej ciekawości. Jeśli tej ciekawości świata jest mało, to mało jest również projektów i recenzenci ERC nie mają z czego wybierać.

Myślę, że problem tkwi w całym modelu edukacji w Polsce, który nie jest nastawiony na rozbudzanie ciekawości, tylko na przekazywanie gotowych formułek. Ostatnio jako członek komisji rekrutacyjnej zostałem zmuszony do uczestniczenia w posiedzeniu, podczas którego dowiedziałem się, że absolwent studiów wyższych powinien potrafić przede wszystkim "odtwarzać pozyskaną informację". O szkołach podstawowych, pośrednich i średnich nie będę się wypowiadał, ale uniwersytety powoli przestają być miejscem dyskusji między ludźmi, którzy coś wiedzą, a ludźmi, którzy chcą się czegoś dowiedzieć -- stają się po prostu fabrykami, których celem jest zwiększenie frekwencji osób z wyższym wykształceniem. Kiedy młodzi ludzie kończą studia, bardzo często zdarza się, że ich ciekawość świata jest tak bardzo stłumiona, że nie potrafią już stawiać trudnych pytań i wyruszać w nieznane, żeby znaleźć na nie odpowiedź. A jak nie ma pytań, to po co starać się o pieniądze na badania?

Ciekawości świata nie można rozbudzić za pomocą aktów prawnych. Potrafię sobie jednak wyobrazić co najmniej dwie zmiany systemowe, które mogłby poprawić sytuację bez gruntownej reformy całego systemu edukacji. Pierwsza z nich to reforma habilitacji. W tej chwili habilitant musi napisać książkę, odpowiedzieć na kilka pytań recenzentów i wygłosić wykład. Było to może dobre w XIX wieku, ale w XXI wieku samodzielny pracownik naukowy ma nieco inne zadania i powinien raczej umieć wyznaczać cele oraz koordynować prace zespołu, który ma te cele osiągać, niż pisać książki (bo to już potrafi niemal każdy) albo wygłaszać wykłady (bo to każdy nauczyciel powinien potrafić nawet bez habilitacji). Dlatego habilitacja polegająca na skompletowaniu zespołu i realizacji dużego projektu badawczego -- od wyznaczenia celów poprzez zdobycie środków aż do publikacji wyników -- byłaby bardziej obiektywnym sposobem oceny, czy kandydat nadaje się na mistrza. Poza tym taki system pomógłby zwiększyć liczbę projektów potencjalnie nadających się do finansowania przez ERC.

Druga zmiana mogłaby dotyczyć sposobu finansowania nauki. Obecnie dotacja tylko częściowo uzależniona jest od wyników pracy, co skutecznie zmniejsza zainteresowanie prowadzeniem badań. Gdyby wprowadzić brutalną zasadę, że każda jednostka dostaje tylko tyle pieniędzy, ile sobie wypracowała publikacjami, cytowaniami, wdrożeniami itp., na pewno zwiększyłoby to motywację do pracy.

Wreszcie część środków budżetowych można by przeznaczyć na kilkanaście dużych grantów-inkubatorów. Wyobrażam to sobie tak: uniwersytety zgłaszają pomysł długoterminowych badań i przeprowadzają nabór na kierownika, którego zadaniem byłoby zorganizowanie zespołu. Kierownik miałby zagwarantowane przez kilka lat wynagrodzenie porównywalne lub nawet wyższe od tego, które oferują uczelnie za granicą, oraz z góry określony budżet na badania. Dzięki temu byłaby szansa na przyciągnięcie najlepszych specjalistów, zapewne przede wszystkim spoza Polski. Zadaniem kierownika takiego projektu byłoby wykształcenie uczniów, którzy by w praktyce dowiedzieli się, na czym polegają badania naukowe na wysokim poziomie, organizowanie zespołu badawczego, pisanie wniosków grantowych i publikowanie wyników. W ten sposób za kilkanaście lat być może zniknąłby problem z pozyskiwaniem funduszy przez młodych polskich naukowców. Oczywiście proces przyznawania takich grantów może być skuteczny tylko pod warunkiem zatrudnienia niezależnych recenzentów z zewnątrz, bo inaczej pewnie by się okazało, że najlepszymi specjalistami we wszystkich dziedzinach są Polacy. Jednak przykład Leo Beenhakkera pokazuje, że czasami warto zadać sobie trochę trudu i poprosić o pomoc z zewnątrz...

Takie myśli przyszły mi do głowy po przeczytaniu artykułów w GW i komentarzy do nich. Liczę na to, że wszyscy ci, którzy chcą mimo wszystko poznawać świat, nie będą zrażać się trudnościami i w kolejnych konkursach znacznie więcej polskich projektów przejdzie do finału.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Uzytkownik




Dołączył: 30 Cze 2007
Posty: 500
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 0:17, 16 Lut 2008    Temat postu:

Trzeba wziąć się do roboty, żeby archeologia stała się kierunkiem flagowym na jak największej liczby uczelni...

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stysz
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 1:22, 16 Lut 2008    Temat postu:

Ciekawe pomysły, może ma to i sens.
Jak najwięcej to może nie, ale gdyby kilka ośrodków uzyskało taki status nie byłoby to złe.

Rozwiązałoby wiele problemów, oraz ukierunkowało uczelnie na kształtowanie kadry oraz badania naukowe. Uczelnie nie uganiały by się za komercją albo dotacjami z MK, które powinny trafiać do kogo innego. Termin prestiż uczelni odzyskałby znaczenie. I dla studenta byłoby też ważne to, jakiej uczelni dyplom posiada.

Jak najwięcej nie, bo oznaczałoby to, że cała archeologia reprezentuje równie wysoki poziom.
Nie byłobym selekcji kadry, a o to chyba miedzy innymi w tym pomyśle chodzi. Tyle, że dla słabszych ośrodków oznaczać by to mogło drenaż najwartościowszej kadry. Natomiast najsłabsi z najlepszych ośrodków musieliby je opuścić, to drugie może być bolesne i nie łatwe do wyegzekwowania.

Wykładowcy z magistrem mają sen, jednak chyba głównie w dziedzinach niehumanistycznych, tam gdzie jest potrzeba przekazu wiedzy wprost z praktyki zawodowej.

W archeologii takich magistrów, których wykłady o głowę pobiłyby wykłady profesorów jest może kilku, wymienię chodźmy wspominanego nie tak dawno przez Filimera Pana Andrzeja Gołembnika, w archeologii to nie uczyni jakiegoś istotnego skoku jakościowego.

Rozumiem, że pomysł upadnie z powodu sprzeciwu gremium profesorskiego, szkoda - pewne wyjątki można by dopuścić np. za zgodą Rady Wydziału, albo coś w tym rodzaju.

PS.
W końcu archeologia przeszłaby przez ocenę Państwowej Komisji Akredytacyjnej. Nie jestem na bieżąco, ale chyba jeszcze żaden z kierunków archeologia, nie był oceniany przez PKA?


Ostatnio zmieniony przez Stysz dnia Sob 1:33, 16 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Uzytkownik




Dołączył: 30 Cze 2007
Posty: 500
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 2:01, 16 Lut 2008    Temat postu:

Stysz napisał:
Jak najwięcej nie, bo oznaczałoby to, że cała archeologia reprezentuje równie wysoki poziom.


Jestem realistą i dla mnie jak najwięcej to 2--3.

Stysz napisał:
Nie jestem na bieżąco, ale chyba jeszcze żaden z kierunków archeologia, nie był oceniany przez PKA?


Na ten rok zaplanowane są UAM, UR i UWr.
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Filimer




Dołączył: 24 Lis 2006
Posty: 388
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 2:19, 16 Lut 2008    Temat postu:

Uzytkownik napisał:
Stysz napisał:
Jak najwięcej nie, bo oznaczałoby to, że cała archeologia reprezentuje równie wysoki poziom.


Jestem realistą i dla mnie jak najwięcej to 2--3.



może by nawet z 5 się znalazło (takich, które mają sensowny dorobek i coś znaczą na swojej uczelni), aczkolwiek mało gdzie rozwój badań i kadry jest na tyle znaczący - więcej niż dwóch naukowców publikujących za granicą i w ramach międzynarodowych serii mamy chyba na dwóch uczelniach (góra trzech), naukowców rozpoznawalnych za granicą chyba na czterech. W zasadzie na wszystkich uczelniach archeologia jest niedofinansowana - nie ma profesjonalnych magazynów zabytków, brakuje bieżącej konserwacji posiadanych zbiorów, kadra jest bardzo skąpa jak na jednostki, które powinny być jednostkami naukowo-badawczymi, brakuje szerokiego programu wymiany studentów, leży polityka współpracy ze szkołami i samorządami w ramach różnych projektów (chociażby prezentowanie wyników badań dla lokalnej społeczności), brakuje wyspecjalizowanych pracowni konserwacji zabytków etc. - pojęcie nowoczesnej archeologii nadal jest tu obce...
Ech, jak to stwierdził pewien docent, nadal jesteśmy krajem trzeciego świata...


Ostatnio zmieniony przez Filimer dnia Sob 7:05, 16 Lut 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bar-Pa




Dołączył: 18 Sty 2007
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 14:57, 16 Lut 2008    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]
Myślę też można podpiąć pod dyskusję...


Ostatnio zmieniony przez Bar-Pa dnia Sob 14:57, 16 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum archeologii zawodowej - archeologia.org.pl Strona Główna -> Metodyka i metodologia badań Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin