Forum Forum archeologii zawodowej - archeologia.org.pl Strona Główna Forum archeologii zawodowej - archeologia.org.pl

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pomnik na Placu Grzybowskim w Warszawie

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum archeologii zawodowej - archeologia.org.pl Strona Główna -> Kontrowersje
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stysz
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 15:53, 05 Mar 2007    Temat postu: Pomnik na Placu Grzybowskim w Warszawie

[link widoczny dla zalogowanych]

Cytat:
W stolicy stanie makabryczny pomnik ofiar UPA?
Michał Wojtczuk 2007-02-27,



Makabryczny pomnik ofiar Ukraińskiej Powstańczej Armii. Na Pl. Grzybowskim chcą go postawić działacze organizacji kresowych. Mają już wstępną zgodę ratusza.
Koncepcja pomnika jest taka: odlane z brązu pięciometrowe drzewa ze skrzydłami zamiast konarów, do którego pnia poprzybijane są trupy dzieci. Monument zaprojektował krakowski rzeźbiarz Marian Konieczny (autor m.in. pomnika Nike) na podstawie zdjęcia zrobionego na przełomie lat 1943-44 w okolicy wsi Kozowa w ówczesnym województwie tarnopolskim.

Jan Niewiński, przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu Budowy Pomnika Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA na ludności polskiej Kresów Wschodnich, nalegał, by pomnik przerażał.


Co w tym archeologicznego?

Niby nic, ale tylko pozornie Smile

[link widoczny dla zalogowanych]

Chodzi bowiem dokładnie o to samo miejsce Smile

Cytat:
Kopiesz dół? To tylko z archeologiem!
Agnieszka Kowalska 2006-06-02,

Autorka palmy z ronda de Gaulle'a znowu chce poprawić humor warszawiakom. Zanim jednak wykopie głęboki na metr staw, musi wykonać na swój koszt badania archeologiczne

Joanna Rajkowska planowała zbudowanie na skwerze pośrodku pl. Grzybowskiego "Dotleniacza". Pod tą nazwą kryje się staw o powierzchni 150 m kw., który dzięki specjalnym urządzeniom produkowałby bogatsze w tlen powietrze. - Dookoła chciałam ustawić nowoczesne ławki. Tak żeby to opustoszałe miejsce zaczęło żyć - opowiada artystka.

Staw miał być oddany do użytku 10 lipca i pozostać na placu jedynie przez miesiąc, najwyżej dwa. Rajkowska świadomie wybrała to miejsce, bo jej zdaniem jest charakterystyczne dla naszego miasta - bogate w znaczenia, a jednocześnie zaniedbane, bez wyraźnego centrum.

Niestety, właśnie to bogactwo znaczeń może zaprzepaścić jej plany. Wojewódzki konserwator zabytków przypomniał, że w trakcie budowy potrzebne są badania archeologiczne. - Do samego projektu się nie wtrącam, bo nie jestem cenzorem sztuki. Zwłaszcza że ten staw będzie tam niedługo - mówi zastępca wojewódzkiego konserwatora Maciej Czeredys, który podpisał się pod decyzją. - Ale interwencja archeologów jest konieczna, bo plac jest wpisany do rejestru zabytków. Takie jest prawo i go nie obejdziemy. Badania musiały być przeprowadzone np. przed zasadzeniem nowego drzewa na pl. Zamkowym, odbędą się też przed budową Pałacu Saskiego - dodaje Czeredys.

- To może zablokować cały projekt - denerwuje się Joanna Rajkowska. - Jeszcze nie mamy wszystkich pieniędzy na sam staw, a tu dojdą koszty wynajęcia archeologów. No i czas goni. Może wystarczyłby dozór archeologa zamiast badań? - zastanawia się.

Barbara Piotrowska, archeolog z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków, jest jednak nieprzejednana. Jej zdaniem jest duże prawdopodobieństwo, że archeolodzy natkną się tam na bardzo cenne ślady zabudowy z początku XVII wieku, jeszcze z okresu jurydyki Grzybów, a może nawet na wcześniejsze zabytki.

Joanna Rajkowska mówi, że żadne, najbardziej absurdalne decyzje urzędników nie są w stanie jej zdziwić. Ścieżki od gabinetu do gabinetu wydeptywała już ze swoją sztuczną palmą, którą chciała ustawić na rondzie de Gaulle'a. Musiała udowodnić, że palma nie będzie stanowiła zagrożenia dla przechodniów, że nie będzie rozpraszała kierowców i ma na tyle mocną konstrukcję, że się nie przewróci. Musiała zadbać o jej uziemienie i solidne zamocowanie liści, żeby nie powypadały podczas wichury. Teraz ma całe segregatory papierów, podań, ekspertyz. I cenne doświadczenie.

Nie zraża się więc i brnie w ten staw dalej. Musi teraz złożyć u wojewódzkiego konserwatora kolejne pismo - prośbę o pozwolenie na badania archeologiczne na placu i wynająć firmę, która się nimi zajmie. Jak się dowiedzieliśmy w jednej z takich firm, badania będą ją kosztowały ok. 6 tys. zł.


Zobaczymy, dla mnie to akurat ważne miejsce, przy Placu Grzybowskim jest moja parafia, jak do tej pory miejsce wszystkich moich sakramentów Smile.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stysz
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 0:24, 12 Kwi 2007    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Cytat:
Wykopaliska na placu Grzybowskim

Agnieszka Kowalska2007-04-04,

To będzie płytka odkrywka, zaledwie metr w głąb ziemi. Wczoraj na placu Grzybowskim rozpoczęły się prace archeologiczne zamówione przez artystkę Joannę Rajkowską. Potem zbuduje w tym miejscu staw zwany "Dotleniaczem"



Joanna Rajkowska planowała zbudować staw już rok temu. Nie wystarczyło jej jednak pieniędzy na badania archeologiczne - są konieczne, ponieważ plac Grzybowski wpisany jest do rejestru zabytków. W tym roku otrzymała 90 tys. zł dotacji z Ministerstwa Kultury i mogła rozpocząć prace.

Wczoraj na skwerze pośrodku placu wytyczono teren pod staw o powierzchni 150 m kw., na który weszła dwójka archeologów - Magda Natuniewicz i Maciej Trzeciecki. Będą tam pracować do 17 kwietnia, odsłaniając kolejne warstwy gruntu do głębokości metra. Dotąd nie były w tym miejscu prowadzone żadne badania wykopaliskowe i - jak twierdzi Maciej Trzeciecki - jest szansa na odkrycie pozostałości XVIII-wiecznego ratusza jurydyki Grzybów.

Po ukończeniu badań Joanna Rajkowska musi jeszcze uzyskać zgodę Zarządu Terenów Publicznych na rozpoczęcie budowy i zebrać brakujące fundusze (koszt całego projektu to blisko 170 tys. zł). Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, "Dotleniacz" powstanie tu w czerwcu na dwa miesiące. Dzięki zamontowanym w nim specjalnym urządzeniom będzie produkował bogatsze w tlen powietrze, które na powierzchni wody utworzy delikatną mgiełkę. Dookoła staną nowoczesne ławki z przezroczystego pleksi.

Joanna Rajkowska wymyśliła "Dotleniacz" dla tego konkretnego miejsca, gdzie z jednej strony mamy zrujnowane kamienice ul. Próżnej, synagogę, teatr żydowski, a z drugiej kościół katolicki i siedzibę Deutsche Banku. - Na tym skwerze nikt nie bywa, nie spędza się tu czasu. To miejsce opuszczone i niczyje, jednocześnie przesycone tożsamością i jej pozbawione - mówi. - Mam nadzieję, że "Dotleniacz" pozwoli zapomnieć o tym, co wokół, i po prostu się zrelaksować. Albo wręcz przeciwnie - spowoduje, że zaczniemy o tym wszystkim rozmawiać.


ha, ha, ha... artystka sfinansuje badania a po tym jak jej instalacja zniknie to w to miejsce wejdą działacze organizacji kresowych ze swym koszmarkiem "na gotowe".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stysz
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 20:49, 11 Lip 2007    Temat postu:

Jako, że śledzę to z uwagą - zamieszczam kontynuację.

Cytat:


Staw Dotleniacz powstaje w centrum Warszawy

Na placu Grzybowskim w sobotę zaczyna się budowa stawu zwanego Dotleniaczem. Wymyśliła go autorka warszawskiej palmy z ronda de Gaulle'a
Joanna Rajkowska chce stworzyć punkt centralny na opustoszałym skwerze pl. Grzybowskiego, gdzie krzyżują się szlaki wycieczek z Izraela, katolików idących na mszę w kościele Wszystkich Świętych, bankierów pracujących w Deutsche Banku, pań z pieskami i miejscowych meneli. Staw dzięki zamontowanym w nim specjalnym urządzeniom będzie emitował bogatsze w tlen powietrze, stąd jego nazwa Dotleniacz. - Tu atmosfera jest duszna i toksyczna. Wymaga dotlenienia - uważa Joanna Rajkowska.

W kwietniu na środku pl. Grzybowskiego trwały obowiązkowe badania archeologiczne, poprzedzające budowę stawu. Znaleziono niewiele - pocisk artyleryjski, obrączkę i kawałek ceramicznej płytki z gwiazdą Dawida. Odkrywkę zakopano i skwer wrócił do swojego poprzedniego stanu. Teraz ekipa budowlana ponownie ogrodziła teren i od soboty ostro zabiera się do pracy, bo inaugurację stawu zaplanowano na 20 lipca. Całkowity koszt inwestycji, którą realizuje Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, to ok. 150 tys. zł. 90 tys. zł dotacji obiecało Ministerstwo Kultury, ale pieniądze jeszcze na konto CSW nie wpłynęły. - To rodzaj sankcji za to, że Centrum nie rozliczyło się z dotacji na jedną z poprzednich wystaw "Nowe media z Kolekcji Goetz". Jak tylko uzyskamy to rozliczenie, przekażemy pieniądze na Dotleniacz - zapowiada Rafał Franz z Ministerstwa Kultury.

Kuratorka projektu Kaja Pawełek z CSW przyznaje, że w związku z tym opóźnieniem część prac wykonywanych jest na kredyt. - Cały czas szukamy też sponsorów, żeby w budowie stawu nie ograniczyć się do wersji minimum - dodaje.

Na tafli jeziorka mają się pojawić nenufary, a wokół na pagórkach z ziemi pochodzącej z wykopu - specjalnie przystosowane ławki-kamyki autorstwa Michała Kwasieborskiego. Podobne do tych, które stoją już na Polu Mokotowskim. Dotleniacz zostanie na placu Grzybowskim przez dwa letnie miesiące.


Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna


Tak na marginesie nadzorów archeologicznych, jak i gdzie są realizowane.
Jak to jest w Poznaniu http://www.archeologiczne.fora.pl/na-czym-polega-nadzor-archeologiczny-w-poznaniu-t321.html
a jak w Warszawie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stysz
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 19:24, 09 Sie 2007    Temat postu: Sadzawka czy pomnik?

Z badaniami archeologicznymi w tle.
Za onet.pl


Cytat:
Sadzawka czy pomnik?

[link widoczny dla zalogowanych]



Joanna Rajkowska przygotowuje wykop pod oczko wodne na placu Grzybowskim w Warszawie, fot. Grażyna Jaworska/AGENCJA GAZETA


Trwa spór, który rozstrzygnąć mogą jedynie miejscy urzędnicy
Mieszkańcy warszawskiego placu Grzybowskiego zachwycili się tymczasową sadzawką, którą im znienacka podarowano. Chcieliby ją mieć na zawsze. Ale w tym samym miejscu ma stanąć pomnik ofiar UPA.
Pojawiła się trzy tygodnie temu w sercu Warszawy. Zajmuje 140 metrów kwadratowych zaniedbanego do niedawna skweru przy placu Grzybowskim. Na pierwszy rzut oka wygląda jak zwykła sadzawka: kwitnące nenufary, wysypane białymi kamykami brzegi otoczone klombami, na których posadzono pelargonie. Od zwykłego stawu różni się aparaturą wytwarzającą ozon i wodną mgłę.

Urządzenie nazwane dotleniaczem jest pomysłem artystki Joanny Rajkowskiej znanej z ustawienia kilka lat temu w centrum stolicy sztucznej palmy. Projekt realizuje Centrum Sztuki Współczesnej, a współfinansuje Ministerstwo Kultury.

Trysnęło na całe miasto

Plac Grzybowski jest miejscem szczególnym. W czasie rozbiorów był świadkiem demonstracji PPS krwawo rozbijanych przez carską policję. We wrześniu 1939 roku grzebano na nim poległych cywilów i obrońców miasta. Potem znalazł się w obrębie żydowskiego getta. Dziś w odległości kilkudziesięciu metrów stoją obok siebie XIX-wieczny kościół Wszystkich Świętych, synagoga Nożyków z początku XX wieku, jedne z nielicznych zachowanych w Warszawie przedwojennych żydowskich kamienic i żydowski teatr dzielący budynek z biurami Deutsche Banku. Wszystko w otoczeniu bezstylowych bloków z czasów PRL.

– Chciałam przywrócić plac mieszkającym w jego okolicy ludziom. Uświadomić im, że należy także do nich, że mogą mieć wpływ na jego wygląd i na to, w jaki sposób pamiętać o historii tego miejsca – tłumaczyła Rajkowska podczas otwarcia sadzawki.

Wieść o ożywczym stawie w ciągu kilku dni obiegła miasto. Na jego brzegach zrobiło się tłoczno. Odrobina wody w centrum betonowej stolicy przyciągała jak magnes. – Fajnie, że Rajkowska ożywiła miejsce, w którym od dawna nic się nie działo. Powstała przestrzeń, jakiej brakuje w polskich miastach zabudowywanych przez zamknięte osiedla – mówi 25-letni student Piotr Bakalarski. Podobne opinie dominują wśród bywalców skweru przed kościołem Wszystkich Świętych.

Andrzej Podlasin, który na zmianę z kolegą przez 12 godzin dziennie pilnuje, by nikt nie zniszczył stawu, tylko raz usłyszał krytykę. – Kobieta w średnim wieku narzekała, że zbudowano go w pobliżu kościoła – opowiada.

Coś przerażającego

Krytyczne głosy pojawiły się za to w związku z pomysłem 87-letniego pułkownika Jana Niewińskiego, prezesa Kresowego Ruchu Patriotycznego. Od kilku lat stara się on o postawienie w tym samym miejscu pomnika ku czci polskich ofiar mordów Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) na Kresach Wschodnich podczas II wojny światowej. Idei przyklasnął w 2003 roku Lech Kaczyński, jeszcze jako prezydent stolicy, i uznał, że odpowiednią lokalizacją będzie plac Grzybowski. Nikt nie zauważył, że mimo własnej dramatycznej historii to miejsce nie ma nic wspólnego z Kresami czy ofiarami UPA.

Więcej kontrowersji budzi projekt pomnika. Niewiński bardzo chciał, żeby przerażał. Jak mówi, "tylko coś niebywale wstrząsającego jest w stanie przyciągnąć uwagę ludzi". To "coś" wykonał profesor Marian Konieczny z Krakowa, znany autor pomników warszawskiej Nike i nowohuc-kiego Lenina. Zaprojektował pięciometrowy obelisk przedstawiający w skali 1:1 trupy dzieci przywiązane drutem kolczastym do drzewa. Drastyczny pomysł wywołał krytykę. O wstrzymanie jego realizacji do Rady Warszawy zaapelowało 130 intelektualistów, między innymi Andrzej Wajda, Bronisław Geremek, Tadeusz Mazowiecki i Zbigniew Nosowski.

Protesty dotarły też nad brzeg stawu. Pierwotnie władze Warszawy zgodziły się, by sadzawka istniała do 20 września. Potem miała zostać rozebrana. Teraz ludzie protestują, bo wolą sadzawkę od pomnika. – Po co nam pomnik?! Mało ich naokoło? Lepiej by ławek więcej przynieśli – mówi Joanna Jaworowska, emeryto-wana urzędniczka banku. Wszyscy sobie tutaj życzymy, by staw istniał jak najdłużej. Jak posiedzę kilka godzin i nawdycham się tego ozonu, od razu się lepiej czuję – tłumaczy, zaciągając się papierosem wetkniętym w drewnianą fifkę.


Obywatelska odpowiedzialność

Społeczny odbiór projektu Rajkowskiej wzbudził zainteresowanie naukowców. – Mamy do czynienia ze sporem o to, jak ma wyglądać przestrzeń społeczna – tłumaczy profesor Wojciech Burszta, antropolog kultury ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. – Czy powinna być smutna, zwrócona wyłącznie ku przeszłości i przypominająca coraz bardziej skansen? Czy też optymistyczna i przyjazna, praktycznie służąca mieszkańcom. Potrzebna jest równowaga między teraźniejszością a przeszłością. Patriotyzmu nie mierzy się liczbą postawionych pomników.

Historyk profesor Marcin Kula zauważa, że popularność sadzawki to początek tendencji, która w krajach Europy Zachodniej panuje od dawna. W Polsce dopiero zaczyna się przyjmować. – W europejskich miastach wiele jest miejsc, w których człowiek czuje się, jakby wyszedł przed dom na wsi. To normalny sposób szukania bliskości innych ludzi. A w Polsce do tej pory przez lata dominowała inna tendencja – szukania bliskości przez historię.

Sama Rajkowska uważa, że wśród mieszkańców obudziła się obywatelska odpowiedzialność za miejsce, w którym żyją. – Ważne jest, by ludzie mieli świadomość, że ich wola może mieć wpływ na decyzje władz samorządowych, że nie są bezsilni – podkreśla.

Nie zawsze musi to oznaczać konflikt z przeszłością. Mieszkańcy mazurskiej wsi Nakomiady przez prawie dwa lata walczyli o zachowanie XIX-wiecznego obelisku ku czci antypolskiego kanclerza Niemiec Otto von Bismarcka. Pomnik w czasach pruskich stał w centrum wsi. W 2005 roku mieszkańcy odbudowali cokół, ale nie wystąpili o zezwolenie na pomnik. Sąd nakazał więc jego rozbiórkę. Aby zostawić obelisk w dawnym miejscu bez łamania prawa, wójt przy aprobacie mieszkańców uciekł się do fortelu: zdjął kamienny obelisk z betonowego cokołu i ustawił go w pobliżu na gołej ziemi. Dzięki temu ocalał, bo formalnie nie jest już pomnikiem.

Z estetycznego punktu widzenia

Jeśli mieszkańcy placu Grzybowskiego będą chcieli zachować sadzawkę, czeka ich ciężka przeprawa. Entuzjaści stawu już zaczęli zbierać podpisy pod petycją do ratusza o pozostawienie sadzawki. Ale władze miasta są sceptycznie nastawione. W przesłanym do redakcji "Przekroju" e-mailu naczelnik wydziału estetyki stołecznego ratusza Tomasz Gamdzyk twierdzi, że projekt Rajkowskiej jest "taki sobie" – "zarówno pod względem lokalizacji, ukształtowania terenu, jak i sposobu wykonania". Dlatego, jeśli staw miałby pozostać na placu Grzybowskim, trzeba by go zbudować jeszcze raz – "porządnie". O estetyce pomnika ofiar UPA naczelnik Gamdzyk nie wspominał.

Jan Niewiński również nie rezygnuje z pomysłu budowy pomnika, choć opiniująca takie inicjatywy Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, a także rządząca miastem PO mają zastrzeżenia co do drastyczności projektu. Poza tym okazało się, że zdjęcie dzieci zamordowanych przez oszalałą matkę, które posłużyło za wzorzec pomnika, wykonano w latach 20. poprzedniego wieku. A więc nie dokumentuje zbrodni UPA.

Niewiński zapewnia, że nie zrezygnuje z lokalizacji. Mieszkańcy będą walczyć o sadzawkę: – Staw jest nasz. Musi tu zostać, a pomnik można postawić w innym miejscu.

Choć obie strony sporu mają swoje racje, decyzje w sprawie pomnika i sadzawki mogą podjąć jedynie miejscy urzędnicy. Tym jednak najwyraźniej brakuje pomysłów na zagospodarowanie placu Grzybowskiego.


Mam bardzo dużo fotografii rodzinnych robionych na zielonej trawce przed kościół Wszystkich Świętych, wątpię aby ktokolwiek takie rodzinne fotografie robił przed pomnikiem, na którym dyndają trupy dzieci.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stysz
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 13:17, 02 Lis 2007    Temat postu:

Jako, że czas po temu chciałbym przypomnieć sprawę "Dotleniacza" przy Kościele Wszystkich Świętych przy Placu Grzybowskim.

Chciałem pokazać jak jest teraz i jak było kiedyś.

Zastanowić się jak ma być w przyszłości.

Zatem jak jest dziś.








fotografie archiwalne za:
[link widoczny dla zalogowanych]


rok 1904, Zwalona wieża, rozbity front w czasie Powstania Warszawskiego, Zupełna ruina wnętrza.


Proszę sobie teraz wyobrazić dzieci po Pierwszej Komunii Świętej.
Rodziny robią sobie pamiątkowe fotografie na tle Kościoła.

Przed tym?


Czy przed tym?


Wracając do badań archeologicznych.

Jak to w tej Warszawie jest? Przy Placu Grzybowskim nie wbijesz łopaty bez badań archeologicznych, a przed Kościołem Św. Anny oraz Św. Krzyża przy Krakowskim Przedmieściu pracuje koparka, nakazany jest jedynie nadzór, którego i tak inwestor nie respektuje?

http://www.archeologiczne.fora.pl/pod-nosem-iauw-t187.html
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stysz
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 15:23, 03 Lis 2009    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Cytat:
Plac Grzybowski pod znakiem zapytania
Agata Sabała 02-11-2009, ostatnia aktualizacja 03-11-2009 13:42
Nie rozstrzygnięto przetargu na modernizację placu Grzybowskiego. Powód? Najtańsza firma żąda ponad 3 mln zł więcej, niż przewidywał kosztorys.



– W przetargu wzięło udział siedem firm – mówi Urszula Majewska, rzecznik Śródmieścia. – Najwięcej zażądał Pol-Dróg Oleśnica (19 mln zł). Najmniej Mostostal – 11,6 mln zł.

Zarząd Terenów Publicznych ma zarezerwowane na prace tylko 6 mln zł, a Zarząd Dróg Miejskich – dodatkowe 2 mln zł. Skąd różnice w wycenie?Okazało się, że przebudowa placu od strony technicznej będzie wymagała dodatkowych prac. Zarząd Terenów Publicznych nie poddaje się. Już na czwartkowej sesji Rady Warszawy wystąpi o przyznanie dodatkowych funduszy.

– Radni powinni się zgodzić, bo to kluczowa, od dawna zapowiadana inwestycja – dodaje Majewska. Przebudowę placu wielokrotnie obiecywała prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz.

Jeśli jednak radni nie znajdą w budżecie pieniędzy, przetarg zostanie unieważniony. To oznaczałoby zawalenie się całego harmonogramu: pierwsze prace (rozbiórka starych chodników, ławek, wycinka chorych drzew) miały się zacząć jeszcze w listopadzie. ZTP planował zakończenie remontu przed listopadem przyszłego roku.

Zatwierdzony projekt przewiduje budowę oczka wodnego, ławek, wytyczenie żwirowych alejek, w części, gdzie będą odbywały się imprezy wymianę nawierzchni na granitową, na pozostałej zasianie trawy, dosadzenie nowych drzew i krzewów oraz podświetlenie niektórych elementów placu. Remont dotyczy także ulicy Twardej.


Słowa o archeologii. Zapewne przewidywany jest wyłącznie nadzór.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum archeologii zawodowej - archeologia.org.pl Strona Główna -> Kontrowersje Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin