Forum Forum archeologii zawodowej - archeologia.org.pl Strona Główna Forum archeologii zawodowej - archeologia.org.pl

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wszyscy jesteśmy Turkami?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum archeologii zawodowej - archeologia.org.pl Strona Główna -> Interpretacja źródeł archeologicznych
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stysz
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 11:50, 07 Lut 2007    Temat postu: Wszyscy jesteśmy Turkami?

Za Gazetą Wyborczą
[link widoczny dla zalogowanych]
Bartosz Gondek, Dorota Karaś Gdańsk



Cytat:
Czy mieszkańcy współczesnej Europy mogą pochodzić z tego samego miasta? Wygląda na to, że tak. Argumentów na potwierdzenie tej tezy będą szukać polscy archeolodzy

Catalhoyuk to gigantyczne, neolityczne miasto leżące na Wyżynie Anatoliskiej w centralnej Turcji. Archeolodzy z prestiżowych ośrodków Cambridge i Stanford oraz towarzyszący im naukowcy z Gdańska i Poznania badają tutaj jedną z największych tajemnic Europy. Czyto własnie z tego miejsca rozpoczął się proces cywilizowania Europy?

Neolityczny Eden

Żeby zrozumieć, czym dla dzisiejszego Europejczyka jest dwudziestometrowe gliniane wzgórze, trzeba cofnąć się o ponad dziewięć tysięcy lat. W czasach kiedy obszary zamieszkane przez Homo sapiens przemierzały koczownicze bandy niezwiązane na stałe żadnymi trwałymi więzami i terytorium, wydarzyło się coś zadziwiającego.

Ludzie, którzy trafili do Catalhoyuk, masowo porzucali zbieractwo i łowiectwo. Osiadali w jednym miejscu i poświęcali się uprawie roślin i hodowli zwierząt. W zasadzie dobrze wiedzieli, co robią - 7,4 tys. lat przed Chrystusem trudno było wyobrazić sobie lepsze warunki do osadnictwa: żyzna równina wydająca plony dwa razy do roku, w pobliżu niewielka rzeczka. Ciepły i wilgotny klimat, idealny do hodowli zwierząt. Nieograniczone ilości budulca - błota, które po wysuszeniu i uformowaniu mogło służyć jako cegła.

- Znamy wiele starszych osad neolitycznych, ale Catalhoyuk jest fenomenem. To pierwszy tak duży, jednorodny organizm, który można nazwać miejskim - mówi prof. Lech Czerniak z Uniwersytetu Gdańskiego, członek ekipy archeologów badających Catalhoyuk. Pod względem liczby mieszkańców nie miało ono sobie równych. Zamieszkiwało tam od 8 do 10 tys. ludzi. Dla porównania - w Jerychu żyło w tym czasie najwyżej 2 tys. mieszkańców. Mniejsze zaludnienie niż Catalhoyuk miał średniowieczny Kraków, który był przecież stolicą państwa.

Po co komu zwłoki dziadka

Mimo podobieństw neolityczne miasto mocno różniło się od tego, co kryje się pod dzisiejszym znaczeniem tego słowa. Zupełnie inaczej wyglądała zabudowa. Około tysiąca budynków przylegało do siebie, ściana przy ścianie. W żadnym nie było okien i tradycyjnych drzwi. Dzięki takiej zabudowie miasto nie potrzebowało murów obronnych.

- Życie toczyło się na dachach, bo przeciętny dom był niewielki, miał około 25 metrów kwadratowych - opowiada prof. Lech Czerniak. Na tej powierzchni mieszkało około sześciu - ośmiu osób. Ciasnota była ogromna, bo oprócz miejsc do spania były tu też palenisko, piec, magazyn na zboże.

Zmarli mieszkali razem z żywymi. Ciała chowano pod glinianą podłogą - w tej samej części domostwa, w której spała cała rodzina. W niektórych domach archeolodzy znaleźli ślady nawet 60 pochówków.

- Zwłoki przodków odgrywały bardzo ważną rolę w obrzędowości. - To właśnie one stanowiły punkt odniesienia, dzięki któremu neolityczni mieszkańcy osady czuli się jedną wielką rodziną - mówi prof. Czerniak.

Artyści i feministki

Mieszkańcy Catalhoyuk byli wyjątkowo twórczy: ściany domów ozdabiali setkami malowideł. Niektóre z nich, np. wąż - bóstwo świata podziemnego obrazujące zło - to symbole do dziś obecne w zachodniej cywilizacji.

Oprócz malowideł archeolodzy natrafili również na mnóstwo figurek bogini matki trzymającej ręce na spoczywających u jej boków lampartach. Bogini matka to oczywiście symbol płodności, domu i nowego życia. Ale co znaczą drapieżniki?

- Te figurki przedstawiają panowanie kobiety nad dzikim, nieokiełznanym światem - wyjaśnia prof. Czerniak. - Lampart to również symbol męskości. W Catalhoyuk nie panował matriarchat rozumiany jako odwrotność patriarchatu, ale rola kobiety była istotna. To było społeczeństwo oparte na równości - wszyscy mieszkańcy jedli to samo, nie było grup mających specjalne przywileje.

Do dziś bogini matka przyciąga do Catalhoyuk wyznawców. Kilka razy do roku pod wzgórzem zatrzymują się autokary, z których wysiadają zamożnie ubrane kobiety: Amerykanki, Australijki, Rosjanki. Spacerują wokół stanowisk archeologów, przyglądając się, czy niczego nie niszczymy. To dla nich święte miejsce - opowiada prof. Czerniak.

Koniec Catalhoyuk, początek Europy

Miasto nie rozrastało się w kolejne dzielnice. Nowe domy budowano na gruzach tych, z których wyprowadzili się już mieszkańcy. Przez blisko 1,5 tys. lat zabudowa wnosiła się coraz wyżej i wyżej. Właśnie te najwyższe budynki badają polscy naukowcy.

Mimo że to najpóźniejszy okres w historii pramiasta, wiąże się z nim najwięcej zagadek.

Catalhoyuk przestało istnieć ok. 6 tys. lat p.n.e. Nie zostało zburzone przez wrogów, nie zniszczył go też żaden kataklizm. Początkowo uważano, że być może na wzniesieniu było już coraz mniej miejsca i nowe budynki mogły się zapadać na niestabilnym podłożu. Ta hipoteza okazała się jednak fałszywa. Polscy naukowcy uważają, że koniec miasta to tak naprawdę początek nas - Europejczyków.

- U schyłku istnienia w Catalhoyuk zaszły poważne przemiany społeczne, i to one spowodowały upadek tego miejsca - mówi prof. Czerniak. Mieszkańcy zamiast zdobić wewnętrzne ściany budynków, malowali je na zewnątrz. Domy zaczęto budować w pewnym oddaleniu od siebie, pojawiały się ulice. Poszczególne rodziny zaczynały wyraźnie podkreślać swoją odrębność, zapominają o wspólnych przodkach. To oznacza, że wielka wspólnota się rozpadła.

Ludzie zaczęli opuszczać duże skupiska, osady i osiedlać się w mniejszych ośrodkach. Te miały już regularną zabudowę, budynki były większe, otaczał je mur. To zalążek późniejszych obronnych miast.

- Uważamy, że to właśnie w Catalhoyuk rozpoczął się proces tworzenia spójnych, osiadłych wspólnot klanowych, które skolonizowały całą Europę. Mamy nadzieję, że podczas kolejnej wyprawy w czerwcu tego roku znajdziemy na to kolejne argumenty - podsumowuje prof. Czerniak.


Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stysz
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 12:33, 07 Lut 2007    Temat postu:

Na zasadzie "głuchego telefonu" na Onecie podano już taką informacje:
[link widoczny dla zalogowanych]

Cytat:
Catalhoyuk przestało istnieć ok. 6 tys. lat p.n.e. Nie zostało zburzone przez wrogów, nie zniszczył go też żaden kataklizm.

Początkowo uważano, że być może na wzniesieniu było już coraz mniej miejsca i nowe budynki mogły się zapadać na niestabilnym podłożu.

Ta hipoteza okazała się jednak fałszywa. Polscy naukowcy uważają, że koniec miasta to tak naprawdę początek nas - Europejczyków - czytamy na stronach naukowych "Gazety Wyborczej".


Pytanie...

Co zamierza udowadniać profesor Czerniak?

Proces kolonizacji Europy przez ludność Catalhoyuk, czy proces przyjmowania nowych form gospodarki oraz osadnictwa?

Nie do końca też rozumiem, jaką rolę w dowodzeniu tej tezy ma posiadać forma architektury obronnej "protomiejskiej"? Rewolucja neolityczny w Europie wszak nie wiązała się z automatycznym powstawaniem, tego rodzaju form osadnictwa obronnego czy też zamkniętego, chyba, że chce się tą drogą dowodzić sam fakt budowania domów mieszkalnych jako oczywisty wynik rewolucji osadniczej w Catalhoyuk .

To raczej była rzecz wtórna. Społeczności plemmienne nie stawiały domów nie, dlatego, że nie potrafiły tego robić tylko, dlatego, że nie chciały - było to nieekonomiczne z uwagi na charakter gospodarki łowieckiej (przemieszczanie się). Wraz z decyzją osadnictwa, powstawała potrzeba postawienia domu (trwalszej zabudowy). To była nawet nie tyle potrzeba, lecz możliwość, z której skwapliwie korzystano. Na zasadzie skoro nie musimy już ciągnąć ze sobą tych szałasów ze skóry, to postawmy sobie coś trwalszego i szczelniejszego. Czy naprawdę trzeba było czekać, aż ktoś przybędzie z Catalhoyuk i nam to pokaże, to jak wbić w ziemię kilka belek i przykryć je dachem, uszczelnić i zrobić palenisko?

Czy stawianie domów świadczy o powiązaniach z Catalhoyuk? Kluczowa była forma gospodarki a nie zabudowy. Po za tym trudno będzie profesorowi dowodzić podobieństw zabudowy wykonanej z suszonej gliny w Catalhoyuk do domów pierwszych "spójnych, osiadłych wspólnot klanowych" z Europy.

Kierunek neolityzacji Europy nie budzi wątpliwości, czy to nie jest wywarzanie otwartych drzwi?

Ale dziennikarzom takie rzeczy można zawsze opowiadać. Jak powie się, że chcemy udowodnić, że Europejczycy do tego wszyscy Europejczycy pochodzą z Catalhoyuk to na pewno się tym zainteresują.


Szkoda, że nie ma rozwinięcia, co i dlaczego zamierza być udowadniane podczas tych badań.

To mi się bardzo często w archeologii nie podoba. To, że najpierw tworzy się teoretyczny model w postaci hipotezy, dla której udowodnienia następnie organizuje się badania archeologiczne, które mają dostarczyć odpowiednich argumentów na poparcie postawionej tezy. Powinno być odwrotnie. Niestety bardzo często puszcza się w obieg pewne własne i niepotwierdzone hipotezy jako rodzaj faktów, które miały miejsce – być może jedynie w naszych umysłach. Ale prasa to łyka, bardzo często też przeinacza dorabiając własną interpretację i własne tezy, skrót z onetu jest doskonałym przykładem. Często jednak takie fakty pochodzące z umysłu trudno jest nie tylko udowodnić, ale także obalić – wówczas stworzone hipotezy zaczynają funkcjonować jako forma pewnego rodzaju papierowego źródła archeologicznego w postaci cytowania znanego profesora. Dowodem staje się sama osoba badacza, im bardzie badacz jest znany, tym silniejsze jest to „papierowe źródło informacji archeologicznej”.

Pozdrowienia dla ekipy z Catalhoyuk, to fascynujące stanowisko archeologiczne. Wyborcza na pewno teraz będzie śledzić tą ekspedycję Smile cel został osiągnięty…może teraz znajdą się sponsorzy na następny sezon badań?

PS.
Proszę, jaką to ciekawą dyskusję o genetycznym pochodzeniu Europejczyków wywołał ten artykuł Smile może warto zrobić testy DNA oraz mitochondrialnego DNA pochówków z Catalhoyuk i porównać je z DNA innych populacji Europy? Smile

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stysz
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 11:36, 09 Lut 2007    Temat postu:

W kontekście problematyki budownictwa warto zapoznać się z tymi rewelacjami.

[link widoczny dla zalogowanych]

Cyt. za Rzeczpospolitą

Cytat:
Cytat:
Najstarsze domostwo w Polsce



Takiego odkrycia jeszcze w naszym kraju nie było? w Ćmielowie przetrwały pozostałości chaty z epoki lodowcowej sprzed 17 tysięcy lat


Ten niezwykły obiekt znajduje się na skraju lessowej Wyżyny Sandomierskiej. Dotychczas Ćmielów słynął z fabryki porcelany. Miłośnicy przeszłości wiedzą, że znajduje się tam osada (na wzgórzu Gawroniec) sprzed pięciu tysięcy lat, towarzysząca zabytkowi rangi światowej -kopalni krzemienia w Krzemionkach, też z tego okresu.

Ale teraz dzieje tego miejsca wydłużają się trzykrotnie. W Ćmielowie (na wzgórzu Mały Gawroniec) zachowały się resztki zbitej warstwy lessu i drobnego gruzu wapiennego, które tworzyły podstawę ścian prastarego obiektu mieszkalnego. Archeolodzy natrafili także na ślady po słupach i żerdziach tworzących konstrukcję nośną. Same ściany chaty-szałasu zrobione były prawdopodobnie ze skór.

Badania prowadzone są w ramach programu poszukiwania osadnictwa z epoki lodowcowej na obrzeżach Gór Świętokrzyskich. Realizują go wspólnie? Państwowe Muzeum Archeologiczne w Warszawie oraz Instytut Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego. Wykopaliskami w Ćmielowie kierują Wilold Migal i Michał Przeździecki.

Chata z epoki lodowcowej ma wymiary cztery na trzy metry. Wypełniała ją rozmyta spalenizna - pozostałość po palenisku. Mimo że archeolodzy nie wyeksplorowali jej jeszcze do zupełnie jałowej warstwy niedotykanej przez człowieka, już wydobyli z "wnętrza" chaty sześć tysięcy krzemieni - narzędzi oraz odpadów pozostałych po ich produkcji. Znaleźli także takie surowce jak obsydian (czarne, błyszczące szkliwo wulkaniczne) czy radiolaryt (krzemionkowa, czerwonawa skała pochodzenia organicznego). Najbliższe nam miejsce ich występowania znajduje się dopiero kilkaset kilometrów od Ćmielowa, na południe od Karpat (Słowacja). Znalezienie tych surowców w Ćmielowie świadczy o ruchliwości i dalekosiężnych kontaktach ludzi z epoki lodowcowej.

W obrębie chaty zachowały się także płytki z wapienia. Służyły jako podstawki do piecyków, prawdopodobnie kładziono na nich rzeczy cenne i ważne, na przykład pożywienie. - Takie same płytki, z tego samego okresu, znajdowane są w podobnych obiektach w zachodniej Europie; na niektórych widnieją wyryte mamuty, jest to jakby charakterystyczny "herb" ludzi, których archeolodzy zaliczają do tak zwanej kultury magdaleńskiej. Jeszcze takiego "znaku firmowego nie znaleźliśmy, ale myślę, że to tylko kwestia czasu - uważa Witold Migal.

- Przy chacie zlokalizowaliśmy również mocno ubitą warstwę lessu, była to wiodąca do niej ścieżka, tędy się do niej chodziło; tym samym udało się uchwycić całą przestrzeń życiową tych ludzi - opowiada Michał Przeździecki.

KRZYSZTOF KOWALSKI


Cytat:
Prehistoryczną osadę z paleolitu - starszej epoki kamienia - odkryli warszawscy archeolodzy. Odkopali chatę, w której ludzie mieszkali około 17 tysięcy lat temu. Na naszych ziemiach trwała wówczas jeszcze epoka lodowcowa. Dotychczas wydawało się, że silna erozja gleb, jaka panuje w naszym kraju - sięga nawet kilku milimetrów rocznie - sprawiła, że tego rodzaju obiekty po prostu dawno zostały zniszczone. Tym większą wartość ma znalezisko koło Ćmielowa. Archeolodzy zlokalizowali już wiele miejsc na północ od Karpat, w których toczyło się życie pod koniec epoki lodowcowej. W tym samym czasie w jaskiniach zachodniej Europy powstawały barwne malowidła i ryty naskalne.





[link widoczny dla zalogowanych]

Trudno dowodzić w tej sytuacji wpływu Catalhoyuk, na budownictwo, było ona takie bowiem taki panował wówczas klimat, Być może budowano podobne domy do tych z Catalhoyuk tyle że z lodu Smile

Jakie ślady archeologiczne pozostawi lodowe iglo?
Czy czasem nie takie same jak prezentowany wyżej szałas „prehistoryczna chata”?



[link widoczny dla zalogowanych]

Zatem, to może tego rodzaju zabudowę najpierw wymyślono u nas, a potem po zakończeniu epoki lodowcowej, grupy ludności skolonizowały Catalhoyuk, gdzie zastosowały te same techniki budownictwa, tyle że zamiast lodu „cegły” robiono z suszonej gliny Smile .

No cóż. W archeologii najważniejsze zawsze pozostaną źródła archeologiczne pozyskiwane w czasie badań archeologicznych.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum archeologii zawodowej - archeologia.org.pl Strona Główna -> Interpretacja źródeł archeologicznych Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin