Stysz
Administrator
Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 11:37, 04 Maj 2007 Temat postu: Ratowanie przez wycinanie |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Cytat: | Sudańskie skarby wyrwane Nilowi
Bartosz Gondek, Gdańsk 2007-05-04,
Naskalne ryty w Sudanie zostaną zatopione - rozpaczali archeolodzy z całego świata. Zamiast tonąć we łzach polscy naukowcy chwycili za piły tarczowe. Dzięki nim jeszcze w tym roku część ocalonych skarbów trafi do nas
W Sudanie, w pobliżu IV katarakty Nilu, od ponad dekady trwa budowa wielkiej tamy. Gdy zostanie ukończona, spiętrzona woda utworzy gigantyczne jezioro o długości blisko 170 km. To dlatego trwa wyścig z czasem - archeolodzy z całego świata, w tym z Polski, starają się uratować jak najwięcej bezcennych zabytków.
Starożytna kraina wielu kultur
Miejsce, w którym prowadzone są badania, starożytni Rzymianie nazywali Nubią, Grecy - Etiopią, a Egipcjanie krainą Kusz. Przez wieki ścierały się tam wpływy egipskie i afrykańskie. To tam przebiegał szlak handlowy pomiędzy Morzem Śródziemnym i Czerwonym a głęboką Afryką. Stamtąd Egipcjanie sprowadzali złoto, żelazo i niewolników. To tam, w pobliżu państwa faraonów, powstało w pierwszym tysiącleciu p.n.e. państwo Kusz, ze starszą stolicą w Napata i młodszą - Meroe. To stamtąd pochodziła 25. dynastia czarnych jak heban faraonów, którzy zasiadali na egipskim tronie. Za czasów rzymskich państwo Kusz było niezależne, nie stało się - jak Egipt - prowincją imperium. W III w n.e. przybyło tam plemię Nuba, stąd rzymska nazwa krainy. W następnym wieku do Nubii dociera chrześcijaństwo. W XIV w. zwyciężył tam islam, który panuje do dziś. Część dawnej Nubii należy do Egiptu, część do Sudanu.
Jako pierwsza, na zaproszenie sudańskich służb starożytności, w rejonie IV katarakty pojawiła się ekipa z Muzeum Archeologicznego w Gdańsku. Był rok 1993. Z czasem dołączyli do nich także specjaliści z Poznania, Warszawy, Krakowa i Torunia.
Gdańscy archeolodzy powrócili właśnie z kolejnej, trzymiesięcznej wyprawy do Sudanu. Tym razem ich celem była eksploracja bogatych cmentarzysk sprzed 4-5 tys. lat oraz jak najdokładniejsze udokumentowanie rytów naskalnych z okresu od epoki kamienia do pierwszego tysiąclecia naszej ery.
Ratowanie przez wycinanie
Poszukiwanie naskalnych rytów to duże wyzwanie. Pustynia zaczyna się już kilkaset metrów od porośniętych roślinnością brzegów Nilu. Jeśli wieje wiatr, to już po kilku krokach ślady ludzi zasypuje żółtopomarańczowy piasek. Przykrywa on też zwietrzałe, szare skały, na których znajdują się rysunki. Jeszcze trudniej jest na kamienistym terenie, kiedy przeszkadza nie tylko wiatr, ale również czterdziestostopniowy upał. Na ostrych skałach łatwo skręcić nogę, stawiając nieostrożny krok. Między takimi skałami nasi archeolodzy odkryli groby konstruowane w sposób nieznany dotąd nauce. Tubylcy budowali je z kamieni układanych w formie kopuł, które przykrywali dużymi płaskimi kamieniami.
Bardzo dokładne dokumentowanie rytów ma dwojaki cel. Po pierwsze - trzeba je ocalić. Po drugie - wyniki kwerendy będą podstawą do przeprowadzenia swoistego "podziału łupów".
- Po długich negocjacjach z sudańską służbą starożytności uzgodniliśmy, że połowa najatrakcyjniejszych wizerunków ludzi, roślin i zwierząt trafi do Polski - mówi Henryk Paner, dyrektor Muzeum Archeologicznego w Gdańsku. - Już wiemy, jak ocalić ryty. Po prostu zostaną one wycięte ze skał. Jako pierwsi zdecydowaliśmy się na zastosowanie tej metody.
Wiadomo, że działania Polaków uważnie podpatrują archeolodzy ze słynnego British Museum. Oni też chcą w najbliższej przyszłości zająć się ratowaniem poprzez wycinanie. Podobnie jak Polacy liczą na zabranie ze sobą sporej części zabytków.
- Oceniamy, że na "naszym" terenie znajduje się około stu rysunków naskalnych, które będzie można bez problemu wyciąć za pomocą lekkiego sprzętu - mówi Henryk Paner. - Niestety, tych największych uratować nie sposób.
Dlaczego? Operacja ich uwalniania ze skał wymagałaby ciężkiego sprzętu. Polscy archeolodzy nie dysponują wielkimi piłami, dźwigami i ciężarówkami zdolnymi do przewozu dużych fragmentów skał. Wypożyczenie zaś takiego sprzętu przekracza możliwości finansowe ekspedycji.
Bezdenny sudański sezam
Pierwsze naskalne rysunki powinny trafić do Polski pod koniec roku. Zostaną wycięte podczas jesiennej wyprawy.
Ryty to niejedyne zabytki, które przejdą na własność gdańskich archeologów. W zeszłym tygodniu do muzeum przyjechały z Sudanu skrzynie zawierające 300 kg zabytków z okresu paleolitu - narzędzi kamiennych i kości dawno wymarłych zwierząt zamieszkujących niegdyś sawannę. Wśród nich znalazł się prawdziwy unikat - szkielet przodka dzisiejszego wielbłąda. Przesyłka z Afryki zawierała też biżuterię, skarabeusze i naczynia, które wchodziły w skład wyposażenia grobów odkrytych przez badaczy.
- To niezwykły sukces, że udało się nam przekonać Sudańczyków, żeby podzielili się z nami swoimi skarbami - uważa dyrektor Paner. Negocjacje trwały wiele lat. W tym samym czasie polscy naukowcy ratowali sudańskie zabytki i zawsze, kiedy była potrzeba, przychodzili Sudańczykom z pomocą. Zdołali wyrobić sobie świetne kontakty z tamtejszymi archeologami.
Prace w pobliżu IV katarakty nie skończą polskiej przygody z Sudanem. - Po ukończeniu tamy rusza tam budowa dwóch potężnych kanałów. To kolejny sezam ze skarbami, z którego zamierzamy przez najbliższych kilka lat korzystać. |
Zatem można spodziewać się w Gdańsku bardzo interesującej stałej ekspozycji, tylko gdzie się to tam pomieści? Jakaś nowa nowoczesna siedziba by się przydała.
Ciekawe, kiedy będzie można mówić o eksploracji stanowisk archeologicznych "przez wycinanie" - zamiast ślęczeć kilka miesięcy, wycinamy odpowiedni blok ziemi z nawarstwieniami i eksplorujemy w zaciszu gabinetu, - można tak przesadzać drzewa, zatem może można prowadzić także badania archeologiczne?
|
|