Autor Wiadomość
Sympatyczny
PostWysłany: Śro 20:06, 01 Kwi 2015    Temat postu:

Tak czytam i czytam... Podjąłeś w końcu studia archeologiczne, czy wybrałeś coś innego? Jeśli tak, jak oceniasz? Razz
abc
PostWysłany: Wto 14:26, 28 Lut 2012    Temat postu:

Gościówa napisał:
wybierz inne studia, dobrze ci radzę. Ja je już powoli kończę, poszłam z pasji ale brak perspektyw ją zabił. 5 lat temu jak zaczynałam to wyglądało to inaczej. Całkiem sporo było ogłoszeń, od najprostszych czynności inwentaryzacyjnych do wykopalisk. Dziś nie ma nic - zamiast 20 ludzi zatrudnią dziś jednego. Oczywiście to KRYZYS. Nie wybieraj tych studiów, gdy 1. nie masz pleców, 2. nie umiesz (nie chcesz/ nie lubisz) włazić w dupę. I nawet najlepsze oceny tu nie pomogą.

-------------bardzo prawdziwe.
Arch
PostWysłany: Śro 16:31, 08 Lut 2012    Temat postu:

Hmm, ale z drugiej strony skądś jednak są wielkie odkrycia, programy dokumentalne na BBC, książki - choćby w tej dziedzinie - muzeum w Oslo jest zapełnione znaleziskami, które mają ogromną wartość - choćby statki wikińskie. Skądś to wszystko jest - więc, czy obraz polskiego absolwenta archeologii musi wyglądać tak, jak w zamieszczonym powyżej fragmencie "schorowany, bezrobotny, pracujący przy autostradach"
Arch
PostWysłany: Śro 16:21, 08 Lut 2012    Temat postu:

Mam dylemat, co do studiów - praktycznie od gimnazjum byłem ukierunkowany na archeologię, ale wyobrażenia zderzyły się z rzeczywistością. Laik będący w muzeum, oglądający piękne eksponaty w oświetlonych gablotach tworzy sobie z pewnością intrygujące, ale całkowicie błędne wyobrażenia na temat tego zawodu. W rzeczywistości archeologia jest niczym innym, jak brudzeniem się w ziemi i błocie (i jak ktoś na freha napisał "szczurzych odchodach jeszcze z XV wieku) całymi dniami - nie chce żyć na takim poziomie, rozczarowałem się jednym słowem.

Jak ktoś z tego forum napisał:

"To był najgorszy wybór w moim zyciu. Niestety, najgorszy i najprawdopodobniej najbardziej brzemienny w skutkach.
Przez wiele lat tkwiłam na stanowisku, że archeologia to moja zyciowa pasja i nie straszne mi wiatr, grad, opisywane tutaj już karaluchy, ani tułaczka po Polsce ze stanowiska na stanowisko. Żyłam tak przez wiele lat. Między sezonami gorączkowe szukanie pracy, życie na walizkach, w zimowych miesiącach skomlenie do rodziców o zapomogę. Wydawało mi się, że pasją i fascynacją się wykarmię i zapewnię sobie byt. Skończyło się na dolegliwościach kręgosłupa, wierceniu w kolanach, pęcherzu w strzępach - a najlepsze, że praca na umowę o dzieło nie dawała mi ubezpieczenia, więc chorowałam na swój koszt. Wyobraźcie sobie, jak to jest, zarabiać ok. 2 tys. na rękę (przez zaledwie kilka miesięcy w roku!) i musieć płacić za prywatne wizyty u lekarza.
Skończyłam jako sfrustrowana osoba, już za moment w średnim wieku, bez emerytury (praca na umowę o dzieło przez wiele lat), bez możliwości praktycznie podjęcia stałej pracy (bo wszyscy rekruterzy mówią "Zaraz pani nam ucieknie na jakieś wykopaliska, nie możemy sobie pozwolić na zatrudnienie pani, bo jest pani niewiarygodna ze swoim wykształceniem i CV"), a także bez rodziny - bo przez młode lata, zamiast dbać o zycie prywatne, ciągle byłam w rozjazdach.
Oto obraz archeologa: bezrobotny, schorowany, bez świadczeń społecznych, samotny. "
----------------------------------

Teraz już sam nie wiem - chciałem (jako archeolog) zajmować się wczesnym średniowieczem, epoką wikińską - prowadzić wykopaliska w krajach Skandynawii, iść w stronę kariery naukowo badawczej, zostać wykładowcą, pisać publikacje, artykuły, może nawet kiedyś własną książkę (jak prof. Duczko), zajmować się tylko konkretną specjalizacją, szukać konkretnych rzeczy - ale okazuje się, że to nie jest tak. Żeby być "takim" archeologiem, trzeba mieć ogromne sumy pieniędzy na prywatne wykopaliska - bo nikt nie sfinansuje takich projektów. Jak jeden znajomy archeolog powiedział "chcesz zajmować się wikingami ? wyjedź do Norwegii - załóż własną firmę archeologiczną i każdego dnia przy autostradach będziesz szukać śladów bytności wikingów"
Asikk
PostWysłany: Śro 13:48, 08 Lut 2012    Temat postu:

Panie Indiana Jones, można prosić o autograf?
Gość
PostWysłany: Wto 23:38, 07 Lut 2012    Temat postu:

Ja idę na archeologię po wakacjach - to jest coś fascynującego, przygoda, adrenalina, do tego ogromne pieniądze - przez wakacje uczę się nurkować, zapisałem się też na strzelnice i karate - przyda się podczas ekspedycji po zaginionych świątyniach majów - to najbardziej mnie kręci
Gościówa
PostWysłany: Sob 20:29, 04 Lut 2012    Temat postu:

wybierz inne studia, dobrze ci radzę. Ja je już powoli kończę, poszłam z pasji ale brak perspektyw ją zabił. 5 lat temu jak zaczynałam to wyglądało to inaczej. Całkiem sporo było ogłoszeń, od najprostszych czynności inwentaryzacyjnych do wykopalisk. Dziś nie ma nic - zamiast 20 ludzi zatrudnią dziś jednego. Oczywiście to KRYZYS. Nie wybieraj tych studiów, gdy 1. nie masz pleców, 2. nie umiesz (nie chcesz/ nie lubisz) włazić w dupę. I nawet najlepsze oceny tu nie pomogą.
olka
PostWysłany: Sob 23:21, 07 Sty 2012    Temat postu:

cyt. "choć ambicje są bez wątpienia ogromne - nie realne ?"
Sznajder, to wciąż pytanie?
Dyskusja na freha (http://www.freha.pl/index.php?showtopic=24512) chyba Cię nie zniechęciła?
Stysz
PostWysłany: Czw 10:23, 24 Lis 2011    Temat postu:

Musisz wiedzieć, że nawet bycie najlepszym na roku niczego nie gwarantuje.

A na studia doktoranckie wcale nie dostają się zawsze ci najlepsi. Znam przypadki, że doktorantami są osoby pokątnie kończące studia w dziwnych trybach po wznowieniach.

Podział doktorantów, kto ilu w danym roku ich będzie miał (tych nowych) ustala sobie kadra przy stoliku a nie na egzaminie.

Lepiej sobie sprawdzić, który z prof. dostaje najwyższe granty - i od tego uzależnić swoje archeologiczne "zainteresowania". Specjalizacja to naprawdę sprawa czwartorzędna.

Nie oceniaj po pozorach. Archeologii nie robi się w gabinetach, tylko w terenie. Jakość badań nie zależy od tytułów ani od instytucji z którą wiąże cię umowa ale od tego jakimi dysponujesz źródłami - czyli od twojej staranności, odpowiedzialności, wiedzy, umiejętności analizowania danych, zbierania tych danych, jednym słowem od warsztatu, a ten najmniej zależy od ogólnych zainteresowań określoną epoką czy terytorium.

Trudno doradzać w rozterkach wyboru zawodu. Ja doradzam zawsze, aby archeologię wybierać jako drugi kierunek studiów, jeśli archeologia cię wciągnie twoja wiedza z pierwszego wyboru będzie silnie procentowała.

Unikniesz za to życiowego błędu który ograniczy twoją zawodową przyszłość niezwiązaną z archeologią. Bycie w 96% po studiach zmusza do przekwalifikowywania się. Studia na archeologii nie dają alternatywy zawodowej innej niż archeologia.

Obecnie instytuty archeologiczne zaczynają walkę o studenta, tylko zamiast tworzyć ofertę dla tych 96% tworzą ofertę dla tych 4%.

Czekają na takich jak Ty.
Sznajder
PostWysłany: Czw 0:43, 24 Lis 2011    Temat postu:

Nie da się ukryć, że mam wątpliwości - i między innymi w internecie, tu na tym forum - jestem po to, żeby skonfrontować wyobrażenie (choć jak na razie zadaje sobie pytanie - czy te ambicje są na prawdę aż tak abstrakcyjne) z rzeczywistością - nie chce stracić 5 lat studiów i potem tego żałować.

Jeżeli są jakiekolwiek szansę na zrealizowanie takich ambicji - to mimo wszystko, chce zaryzykować i postawić wszystko na jedną kartę.

(choć ambicje są bez wątpienia ogromne - nie realne ?)
Stysz
PostWysłany: Czw 0:40, 24 Lis 2011    Temat postu:

Miej świadomość, że z takimi lub podobnymi wyobrażeniami idzie na studia 90% osób. Dlatego istnieje coś takiego jak "syndrom czwartego roku". Bo jak sam już zdarzyłeś się zorientować w zawodzie zostaje 4%, z czego zapewne należy uznać, że 80% tych 4% to "słabi - marni archeolodzy".

Motywacje nie są takie oczywiste. Moje były konserwatorsko-dokumentacyjne, nie naukowo-badawcze. Czy to znaczy, że przez to nie miałem szans zostać "dobrym archeologiem". Hmm...

Wiesz, że tytuł mgr archeologii dyskwalifikuje z ubiegania się o prace w biurze Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków z przyczyn formalnych - tzn. braku wykształcenia w kierunku ochrona zabytków Smile dobre, co?

Przemyśl sobie wszystko dobrze zanim Cie dopadnie syndrom czwartego roku. Zanim przyjdzie ci konkurować z pozostałą 96% masą "dobrych archeologów".

Jesteś pewny czego chcesz? To nie potrzebujesz się upewniać, chyba że masz jednak wątpliwości.
Sznajder
PostWysłany: Czw 0:30, 24 Lis 2011    Temat postu:

Czemu zerowe - skoro na każdej uczelni można znaleźć jedną osobę, która w jakimś stopniu spełnia te "warunki" - no może pomijając prowadzenie programów dokumentalnych - choć wbrew pozorom nie jest to w cale takie abstrakcyjne. Z mojego rejonu dwóch historyków z uczelni - prowadzi własne programy historyczne poświęcone II wojnie światowej. W żadnym wypadku nie są one popularnonaukowe.

Nie mogę wrzucić linka - podaje tytuł:

B-24 Liberator na radzieckim lotnisku w Niwiskach 1944 r. (część II) - wklejcie w szukajke na YouTube
Onde
PostWysłany: Czw 0:18, 24 Lis 2011    Temat postu:

Sznajder napisał:
No to chyba oczywiste - praca przy dużych projektach archeologicznych związanych z wybraną przez siebie specjalizacją - projektach na skalę europejską rzecz jasna. Pracowanie w dużej instytucji naukowej (weźmy nawet kuzynkę, od której zaraziłem się pasją - pracuje razem z mężem w muzeum w Luwrze, teraz też pracuje przy projekcie archeologicznym w Meksyku - zajmuje się tym, czym od zawsze się interesowała - czyli Aztekami), praca na uczelni w charakterze wykładowcy (wcześniej najlepiej studia doktoranckie za granicą) - udział w dużych sympozjach, wystawach - kilka konkretnych naukowych książek związanych ze swoją specjalizacją, dziesiątki publikacji naukowych. Występowanie w programach dokumentalnych (dalej związanych ze swoją specjalizacją)


Czyli połączenie Kostrzewskiego z Hawassem.
Jak na moje to z takimi ambicjami istnieją praktycznie zerowe możliwości sukcesu. Niestety wielokrotnie dało się przekonać, że środowisko archeologiczne to ekosystem kolesiostwa - nie masz znajomości = nie masz szans.
Sznajder
PostWysłany: Śro 22:19, 23 Lis 2011    Temat postu:

Firma archeologiczna ? Bardzo słabe zabezpieczenie finansowe - tym z tego co mówi większość osób związanych z archeologią, na to nie bardzo jest sens tracić czas
Sznajder
PostWysłany: Śro 22:14, 23 Lis 2011    Temat postu:

Takie mam wyobrażenie "konkretnego archeologa" - trudno żeby było mylne, skoro prawie na każdej uczelni znajdzie się osoba spełniające takie "warunki"

Kopać w mieście ? Ok - ale wtedy jeżeli jest to związane z Twoją specjalizacją / działką - nie mówię oczywiście o okresie studiów

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group