Autor Wiadomość
gopi
PostWysłany: Sob 21:48, 16 Paź 2010    Temat postu:

Anonymous napisał:

.
Moi pracownicy pracują na umowę o dzieło 8 godzin dziennie. Zaangażowani mają 200 zł premi miesięcznie. Tyle mogę jedynie dla nich zrobic.


jaaaaaaa- ja chcę takiego szefa...
rarytas
PostWysłany: Sob 21:39, 16 Paź 2010    Temat postu:

Co ciekawe- odezwali się w dyskusji także właściciele firm...
Owszem, stawki w archeo są jakie są.
Jednak temat ten był założony z myślą o łamaniu prawa pracowniczego względem pracowników technicznych, a do niego dochodzi bardzo często.
Techniczny jest człowiekiem. Ma prawo do wypłacania mu regularnej pensji-a tu wiele, także dużych, firm mogłoby sobie coś zarzucić, jednak umowa o dzieło utrudnia dochodzenie swoich praw. Techniczny ma prawo do normalnego dnia pracy- ale umowa o dzieło pozostawia pełną swobodę, więc może i pracować po 16h za zwykłą stawkę, świątek, piątek i niedziela, bez nadgodzin, premii.

@Pracodawca- intrygująca sytuacja- mi się jeszcze nigdy na wykopach nie zdarzyło pracować od X do X... A jestem tym wrednym, podłym, leniwym technicznym, który tak żeruje na biednych archeologach z własną działalnością. Po prostu jak była praca, to się pracowało, często nawet w ramach wolontariatu, bo nikomu nie przyszło do głowy płacić za godziny roboty na bazie. Więc nie wrzucaj wszystkich do jednego wora.

Wszystkim mam pozostaje sobie życzyć normalizacji sytuacji na rynku.
Gość
PostWysłany: Wto 21:10, 28 Wrz 2010    Temat postu:

Piotrek napisał: "I możecie znowu pisać o potrzebie przekwalifikowania tych którzy nie dają sobie rady i psuja rynek godząc się na te warunki. Prawdą jednak jest że winę za taki stan rzeczy ponoszą pracodawcy. Ludzie którzy doprowadzili do sytuacji, w której "umowa o dzieło" podpisywana po zakończeniu pracy, stałą się ogólnie przyjętym standardem.
W tej chwili nic nie pomoże "nie godzenie się" na takie warunki, nie uzdrowi to rynku. Nieuczciwy pracodawca zawsze znajdzie chętnych, naiwnych studentów, a my zostaniemy bez pracy : )"
Mieliśmy akurat na myśli nieszcęśników, którzy robią badania za półdarmo albo jeszcze dokładają lub jadą na oszustwie nie prowadząc wogóle badań. Poczytaj o jakim psuciu rynku piszesz.
Skoro pieniądze Ci wypłacili, umowę dostałeś, choć może trochę później to nie wiem w czym problem. Ja przez 5 lat studiów pracowałem na łopacie. Umowę zawsze dostawałem na koniec. Nie widzę problemu jeśli tylko umowa jest bo raz był przypadek kiedy umowy wcale nie dostałem a mój podatek zapisali komuś innemu. Straciłem w ten sposób możliwość zwrotu podatku bo mieściłem się w kwocie wolnej od podatku. Zrobiłem jednak awanturę i umowa była gotowa po 5 minutach.
Co innego niepłatne nadgodziny. Jeśli tylko nie jesteś kierownikiem badań to nie ma podstaw do godzenia się na taki wyzysk. Najśmieszniejsze jest to, że praktyki tego rodzaju stosują duże firmy, a małe bardzo rzadko. Ja osobiście nigdy nie zgodziłem się pracować w nadgodziny za darmo.
Moi pracownicy pracują na umowę o dzieło 8 godzin dziennie. Zaangażowani mają 200 zł premi miesięcznie. Tyle mogę jedynie dla nich zrobic.
sigurd
PostWysłany: Wto 13:42, 28 Wrz 2010    Temat postu:

W takim razie Filimer zapraszamy na forum jak będziesz miał za sobą choćby rok prowadzenia firmy. Zobaczymy wtedy jak rzeczywistość skorygowała Twoje podejście i czy spełniłeś te wszystkie postulaty, które umieściłeś na forum...
Piotrek___
PostWysłany: Wto 11:47, 28 Wrz 2010    Temat postu:

Filimer napisał:

Tematem o którym rozmawiamy to elementarna uczciwość i ustalenie w umowie o dzieło warunków pracy i stawki za godzinę w terenie i poza nim

To jest własnie kwestia o którą chodzi w temacie.
Nikt z wypowiadających się tu osób nie narzekał zdaje się na zbyt niskie wynagrodzenie. Ja sam uważam, ze w polskich realiach te 2 tys z ogonkiem/miesiac za 40h pracy w tyg to uczciwa stawka. Zdaje sobie również sprawę, że dla niewielkiej firmy oferowanie pracownikom stałej umowy o pracę jest finansowo niewykonalne.

Problemem jest, jak w temacie, umowa o pracę. A raczej jej brak. Problem to zatrudnianie technicznych bez umowy, praca po 10h na polu + dodatkowych 3-4 w bazie przy dokumentacji, naliczanie ew nadgodzin systemem losowym i absolutny brak brania w tym procesie pod uwagę "gabinetówek".
Problem to umowy, które dostaje się do podpisania po skończeniu pracy i otrzymaniu wypłat na konto. Umowy w których lakoniczne "sporządzenie dokumentacji archeo", okres pracy i kwota do wypłaty to jedyne informacje. Ni jak nie da się tu doszukać ile faktycznie się zarabia, ile dostaje się za godzinę pracy, które (i czy wogóle) nadgodzin pracodawca raczył doliczyć nam do stawki.
Problem to ludzie którzy do pracy fizycznej wolą zatrudniać technicznych - studentów, bo są niemal równie tani, a cytując - "nie pyskują" jak robotnicy, potulnie zgadzają się na prace po kilkanaście godzin; nie rzucą wszystkiego i nie pójdą do domu, bo najczęściej wyjeżdżając na drugi koniec Polski mają nadzieje mimo wszystko zarobić kilka groszy.

Jak pisał Filmer - chodzi tu o elementarna uczciwość. Gdy okazuje się że miesiąc pracy pracownika technicznego to ponad 200 polowych h ( i dopiero powyżej tego zakresu możemy myśleć o nadgodzinach). Dalej, gdy siedząc na stanowisku 400 km od domu dowiadujemy się że za deszczowe dni, spędzone mimo wszystko przy dokumentacji ( i w gotowości by w każdej chwili ruszyć na stanowisko) nie dostaniemy grosza. To jest to właśnie brak tej elementarnej uczciwości pracodawcy.
Myślałem, ze tylko ja mam pecha do pracy z takimi ludźmi, ale ostatnio coraz częściej słyszę że takie warunki staja się standardem.
Jeszcze bardziej żal mi studentów, którzy znoszą to samo za deklarowane 1500 tys ( a praktycznie, przy niemożliwych do zaliczenia 200 polowych godzinach, jeszcze mniej).
I możecie znowu pisać o potrzebie przekwalifikowania tych którzy nie dają sobie rady i psuja rynek godząc się na te warunki. Prawdą jednak jest że winę za taki stan rzeczy ponoszą pracodawcy. Ludzie którzy doprowadzili do sytuacji, w której "umowa o dzieło" podpisywana po zakończeniu pracy, stałą się ogólnie przyjętym standardem.
W tej chwili nic nie pomoże "nie godzenie się" na takie warunki, nie uzdrowi to rynku. Nieuczciwy pracodawca zawsze znajdzie chętnych, naiwnych studentów, a my zostaniemy bez pracy : )
Filimer
PostWysłany: Pon 14:47, 27 Wrz 2010    Temat postu:

^^ I konserwa im przyjmuje dokumentacje z nadzoru, na którym nigdy nie byli? Takimi sprawami, to powinna się zająć prokuratura.

Jestem na tyle młodą firmą, żeby doskonale pamiętać czasy, kiedy pracowałem jako techniczny. Rentowność archeologii nigdy nie należała do wybitnych, więc nic nowego nie piszesz, podobnie o zatrudnieniu na stałe.

Tematem o którym rozmawiamy to elementarna uczciwość i ustalenie w umowie o dzieło warunków pracy i stawki za godzinę w terenie i poza nim - po prostu często techniczny robi wszystko plus nadgodziny, a jak wiadomo im więcej roboty robi jedna osoba, tym więcej jest niedociągnięć...

Z mojego punktu siedzenia przy dużej ilości zleceń najlepiej zatrudnić kogoś chociażby na ćwierć etatu w kwestii formalnej, jeżeli przy pełnym etacie mają za bardzo zjeść Cię koszty - zawsze to lepsze rozwiązanie.

Na razie operuję sam i zatrudniam czasem na umowę o dzieło, bo dopiero wchodzę na rynek i funkcjonuję na razie głównie w oparciu o nadzory. W przyszłości mam zamiar się częściowo przebranżowić, żeby mieć czas i środki na własne badania i działalność związana z ochroną dziedzictwa archeologicznego.

@K - patrz moja lokalizacja.
Pracodawca
PostWysłany: Pon 13:39, 27 Wrz 2010    Temat postu: Kondycja firmy

To wkońcu przcujesz Filimer jako techniczny czy masz własną firmę bo jakoś zaprzeczasz sam sobie. W tej chwili prowadzę duże zlecenie za kilkaset tysięcy złotych. Przebranżowić się nie zamierzam bo na rynku jakoś sobie radzę. Stałych pracowników też nie mam, ale być może zmieni sie to niebawem. Przedsiębiorczości mnie uczyć nie musisz bo w tej kwesti mógłbym wiele nauczyć Ciebie.
Skoro masz jednak własną firmę, mimo że piszesz z pozycji technicznego to pochwal się nam czy zatrudniasz przez cały rok człowieka na umowę o pracę, płacisz składki ZUS, premie, socjal i wiele, wiele innych. Jeśli tak to rozwiązuje firmę i rzenoszę się do Ciebie bo jak juz wcześniej wspominałem wszystkie koszty poniesione przeze mnie bez ZUS pochłaniają około 80 % kwoty jaką proponuje w przetargu, a taki tani wcale nie jestem. Pracowników też ciągle poganiam i wolno wcale nie pracują. Organizacja pracy też jest nie najgorsza. Może zbyt uczciwie podchodze do badań komercyjnych i powinienem oko przymknąć bo znam dziesiątki firm, które wygrywają po kilkadziesiąt nadzorów za 3 - 4 tys. PLN i nawet nigdy nadzorowanego miejsca na oczy nie widzieli. Ich inwestor kocha najbardziej bo "nie wadzą".
Może w tym tkwi Twoja tajemnica sukcesu Rolling Eyes Wink ?????
k
PostWysłany: Pon 9:31, 27 Wrz 2010    Temat postu:

i masz rację
a w jakim województwie głównie działasz?
Filimer
PostWysłany: Pon 1:19, 27 Wrz 2010    Temat postu:

@Pracodawca - cała zabawa w tym, że ja mam firmę, prowadzę badania i nadzory, wychwytuję stanowiska i doskonale sobie zdaję sprawę jak wygląda rynek i jak są prowadzone niektóre nadzory i badania.

Albo potrafisz się w nim odnaleźć, albo zmieniasz branżę. Na tzw. rurarzy nic nie poradzisz, dopóki będzie ich tolerował WKZ. Co do załatwiania małych zleceń - są województwa, w których to zjawisko istnieje, ale są takie, gdzie jest pełna niezależność - zobacz sobie gdzie jest najwięcej prywatnych firm archeologicznych i od razu będziesz widział jak na dłoni, gdzie żyją znajomi królika - na to sposób też się znajdzie wcześniej czy później.

Pracowałem w kilku firmach archeologicznych, widziałem jak działają i jak sobie radzą z pozyskiwaniem i utrzymaniem pracowników i jak ogromną rolę odgrywają uwarunkowania regionalne, dlatego śmieszą mnie żale pracodawców, którzy jeszcze nie zrozumieli, że ta branża to pełna partyzantka, gdzie bez sprawnego i lotnego oddziału nie ma co działać.
Pracodawca
PostWysłany: Nie 14:06, 26 Wrz 2010    Temat postu: Skargi, wnioski, zażalenia

Stysz - dziękuję za cenne informacje. Problem w tym, że jeśli poskarżę się na kolegów z małych firm takich jak moja to na pewno odniesie skutek. Jęsli jednak poskarżę się na muzeum fundację UAM, UMK, UW, UJ, UŁ, UG, UMCS, UWr czy którykolwiek oddział SNAP zdepczą mnie i zniszczą. Obróci się przeciwko mnie całe środowisko wielkich naukowców. Wiesz dobrze, że fundacje te a tym bardziej ich przedstawiciele nie przepuścili by okazji, żeby dokopać takiemu szaraczkowi jak ja.
Ja się z Filimerem spierać nie zamierzam, ale nawet wiele małych firm w naszej branży psuje rynek. Małe zlecenia są natomiast załatwiane znajomym królika przez przedstawicieli WKZ-ów. Akurat tak sie składa, że uczciwe, małe firmy są na najniższym szczeblu tej drabiny. Może i Filimer kiedyś zrozumie jak to działa.
Stysz
PostWysłany: Nie 11:11, 26 Wrz 2010    Temat postu:

Miałbym radę, zarówno dla technicznych jak i dla pracodawców.

Rada znajduje się na stronie UOKiK

http://www.uokik.gov.pl/kompetencje_prezesa_uokik5.php

Zadaniem UOKiK jest między innymi zapobieganie nadużywaniu pozycji dominującej na rynku.

Poprzez składania skarg do UOKiK można doprowadzić do wszczęcia przez UOKiK postępowania antymonopolowego.

Taką skargą mogą być objęte np. przepisy wymagające zgody instytucji muzealnej na przekazanie zabytków po zakończeniu badań archeologicznych, praktyka taka prowadzi do nadużywania pozycji na rynku przez muzea, które uzyskują prawo kontroli nad rynkiem lokalnym, prowadzi to w rezultacie do rozproszenia zbiorów muzealnych.

Można złożyć także skargę na wykorzystywania podczas badań komercyjnych studentów. UOKiK może uznać taką praktykę za nielegalną i nakazać zatrudnienie studentów lub pracowników technicznych podczas takich badań (co oznacza obowiązek podpisywania umów, opłat ZUS oraz także PFRON - gdy zatrudnia się więcej jak 20 pracowników). Obowiązek taki oznaczałby wyrównanie zasad wolnej konkurencji pomiędzy podmiotami państwowymi i prywatnymi, jednocześnie zwiększyłby zapotrzebowanie na pracowników technicznych, których miejsce zajmowali studenci.

Można się poskarżyć na kilka jeszcze patologii archeologicznych, co może zmusić MKiDN do wypracowania zmian ustawowych regulujących funkcjonowanie rynku badań archeologicznych w naszym kraju, przy zachowaniu wymogów ochrony konserwatorskiej oraz zasad wolnej konkurencji.

Zamiast narzekać i wzajemnie sobie wypominać żale, proszę składać skargi do UOKiK.



http://www.uokik.gov.pl/praktyki_ograniczajace_konkurencje2.php
Praktyki ograniczające konkurencję

Zgodnie z ustawą z dnia 16 lutego 2007 r. o ochronie konkurencji i konsumentów zakazane jest podejmowanie działań ograniczających konkurencję polegających na:

1. zawieraniu niedozwolonych porozumień ograniczających konkurencję (art. 6 ust. 1), w szczególności polegających na:

- ustalaniu - bezpośrednio lub pośrednio - cen,
- ograniczaniu lub kontrolowaniu produkcji lub zbytu,
- podziale rynków zbytu lub zakupu,
- stosowaniu w podobnych umowach z osobami trzecimi uciążliwych lub niejednolitych warunków umów, stwarzających tym osobom zróżnicowane warunki konkurencji, (np. podpisywanie różnorodnych cenowo umów na wykonanie podobnych usług badań archeologicznych)
- uzależnianiu zawarcia umowy od przyjęcia lub spełnienia przez drugą stronę innego świadczenia, niemającego rzeczowego ani zwyczajowego związku z przedmiotem umowy,
- ograniczaniu dostępu do rynku lub eliminowaniu z rynku przedsiębiorców nieobjętych porozumieniem,
- uzgadnianiu przez przedsiębiorców przystępujących do przetargu lub przez tych przedsiębiorców i organizatora przetargu warunków składanych ofert, w szczególności zakresu prac lub ceny;

2. nadużywaniu pozycji dominującej na rynku (art. 9 ust. 1), w szczególności polegającym na:

- bezpośrednim lub pośrednim narzucaniu nieuczciwych cen - nadmiernie wygórowanych albo rażąco niskich,
- ograniczeniu produkcji, zbytu lub postępu technicznego,
- stosowaniu w podobnych umowach z osobami trzecimi uciążliwych lub niejednolitych warunków umów, stwarzających tym osobom zróżnicowane warunki konkurencji,
- uzależnianiu zawarcia umowy od przyjęcia lub spełnienia przez drugą stronę innego świadczenia, niemającego rzeczowego ani zwyczajowego związku z przedmiotem umowy,
- przeciwdziałaniu ukształtowaniu się warunków niezbędnych do powstania bądź rozwoju konkurencji,
- narzucaniu uciążliwych warunków umów, przynoszących przedsiębiorcy nieuzasadnione korzyści,
- podziale rynku według kryteriów terytorialnych, asortymentowych lub podmiotowych.

W przypadkach innych praktyk niż porozumienia ograniczające konkurencję bądź nadużywanie pozycji dominującej przedsiębiorcy uważający, że konkurent narusza ich interesy, mogą dochodzić swoich praw przed sądem cywilnym na podstawie ustawy z dnia 16 kwietnia 1993 r. o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (Dz. U. 2003 Nr 153, poz. 1503 ze zm.).
Pracodawca
PostWysłany: Nie 9:37, 26 Wrz 2010    Temat postu: Techniczni

Sigurd widzę, że mamy identyczne problemy. Może Filimer powinien sobie to przemyśleć, skoro jest to powtarzalna sytuacja. Mój techniczny jak był pogniewany to wolniej pracował. Poza tym tzw. "szanowanie pracy" jest na porządku dziennym bo może jednak uda się przedłużyć badania i dobić trochę godzin. U mnie techniczny pracuje od 7.00 do 15.00, jeżeli punktualnie dotrze do pracy, a zdarza mu się to niezmiernie rzadko. Godziny liczy sobie jednak od 7.00. W soboty nie pracuje bo zmęczony. Jak musiał raz za łopatę złapać bo wszyscy byli zajęci i nikt mu obiektu do rysunku nie wyczyścił to ile było przy tym awantur. O 14.45 biebnie się przebierać bo na autobus nie zdąży. O 15.00 trzaśnie drzwiami i nie ma mowy o zostaniu 5 minut dłużej. Poza tym przebiera się 10 minut rano zawsze w godzinach pracy, a przejście 50 metrów na stanowisko zajmuje mu kolejne dziesięć.
Taka była jego praca. Pogoniłem Gościa i od miesiąca mam spokój. Wredny ze mnie typ.
Pracodawca
PostWysłany: Nie 9:26, 26 Wrz 2010    Temat postu: Załóż własną firmę

Jak widać Filimer po twojej wypowiedzi chciałbyś zarabiać kilka, a najlepiej kilkanaście tysięcy złotych. Może jak już naklepiesz rok wymaganej praktyki założysz własną firmę i zaproponujesz takie stawki swoim technicznym. Sam bardzo chętnie zgłoszę się wtedy do pracy. Opłacisz mi 2500 zł miesiecznie ZUS i pensję 4000 zł. Z przyjemnością rozwiążę wtedy firmę. No i nie zapominaj jeszcze o najważniejszym. Będziesz jeszcze konkurencyjny na rynku. Tylko nie wiem jak bo jak wyżej wspominał Stysz LOBBY ma pracowników za darmo, albo półdarmo.
W kwestii pracoholizu sie nie wypowiadam bo dziś jest kolejna niedziela od prawie roku, którą spedzam przy dokumentacji prostując lenistwo technicznego.
Chcesz dobrze zarabiać, a ja mam jeszcze poprawiać Twoje błędy i sprawdzać każdy rysunek, inwentarz albo kartę??????? Shocked
Stysz ma rację co do LOBBY. Jednakże z nimi nie wygramy. Nie mamy wpływu na ustawodawstwo. Profesorowie, szczególnie z wybitnie naukowej jednostki PAN wprost przeciwnie. Myślisz, że dopuszczą nas do podziału zarobionych milionów?
Największy problem w tym, że na rynku działają też desperaci. Chcą wykonywać zawód za wszelką cenę. Oni psują właśnie ryek najbardziej.
W gminie Góra dzieja się przedziwne historie. Zobaczcie sobie wyniki przetargów za nadzory archeologiczne.
Jest tam wiecej takich kwiatków, a nadzór za 600 zł przy kościele bije już wszystko na głowę. Pytanie co chcą osiągnąć takie firmy? Koniecznie utrzymać się w branży, za wszelką cenę???
Stysz
PostWysłany: Sob 23:48, 25 Wrz 2010    Temat postu:

Pracownicy firm archeologicznych posiadające, jakby nie patrzeć wykształcenie mają prawo oczekiwać wyższego wynagrodzenia, jak w każdej grupie zawodowej. Natomiast powinni zdawać sobie sprawę, że wynagrodzenie to niekoniecznie zależy od ich pracodawcy. Tzn na wysokość płac w archeologii pracodawca czyli firma archeologiczna ma bardzo mały wpływ. Daje tyle na ile rachunek ekonomiczny pozwala. Szukając jednocześnie okazji uzupełniania zatrudnienia wolontariatami – cóż uczelnie załatwiają sprawę studentami. Dlatego tylu ich produkują.

Jeśli chodzi o kształt prawa, także wymogi konserwatorskie głos firm archeologicznych jest jak do tej pory pomijany. To nie firmy prywatne stanowią lobby w archeologii, sytuacja firm archeologicznych to wynik ich marginalizowania i spychania do roli podwykonawców usług archeologicznych. Nie wiem czy jest na forum tegoroczny list Komitet Nauk Pra- i Protohistorycznych PAN? Jak nie ma znajdę chwilę i go tu zamieszczę.

Jeśli podejmuje się świadome działania, których celem jest nieustanna destabilizacja i osłabianie konkurencyjności rynku badań archeologicznych to mamy tego rezultat, jednocześnie archeologia jest coraz bardziej zapóźniona, archeolodzy nie interesują się rozwojem badań specjalistycznych, nie podejmują takich badań, nie zatrudniają specjalistów ani technicznych. I nie mówię tu wyłącznie o firmach. Czytał ostatnio może ktoś dyskusję na Archeowieściach.

http://archeowiesci.wordpress.com/2010/09/21/o-zamku-w-golanczy-i-masowej-mogile-z-czasow-potopu-raz-jeszcze/#comment-19814

Świadomie blokowane jest wprowadzanie nowoczesnych technik dokumentacji oraz wymogu prowadzenia badań specjalistycznych jako obowiązku, jeśli nie stanowi to obowiązku zatem jest to nieekonomiczne, ale najwyraźniej i niespecjalnie potrzebne do szczęścia. Tym samym techniczni nie są pożądani, bowiem badania wykonywane są na minimum oczekiwań konserwatorskich „Ważne oby zgodnie z prawem” i to nie tylko badania ratownicze.

Wymogi konserwatorskie zwiększające zakres badań oraz standardy dokumentacji dla firm oznaczałyby większą dochodowość procesu badawczego. Natomiast są na nie korzyść inwestorów, a także budżetu dotującego badania archeologiczne. W sytuacji w której wspomniane lobby archeologiczne blokuje wszelki rozwój archeologii trudno oczekiwać zmiany na lepsze a tym samym poprawy opłacalności badań archeologicznych – będzie coraz gorzej wraz z malejącą liczbą badań pod inwestycje liniowe. Skoro archeolodzy nie upominają się o zwiększanie zakresu badań to tym lepiej.

Z samego takiego narzekania nic nie wyniknie. Techniczni i właściciele firm archeologicznych są po tej samej stronie barykady – archeologii „komercyjnej” bo przecież robią to dla „kasy” a nie „nauki”.

Archeologia "niekomercyjna" dostaje przecież pensję a ZUS płacony jest im ze środków budżetowych. A to, że sobie gdzieś tam dorobią jako generalny wykonawca badań na autostradzie - czepialstwo.
sigurd
PostWysłany: Sob 21:47, 25 Wrz 2010    Temat postu:

Kolego Filimerze - trochę realizmu. Nikt nie jest w stanie sprawdzać całej dokumentacji na bierząco jak np. każdego numer inwentarza czy numeru zdjęcia wpisanego w karcie obiektu zwłasza na badaniach ratowniczych, kiedy termin goni termin a budowlańcy siedzą na plecach... Ponadto nikt tutaj nie chce żeby techniczni pracowali za darmo ale wydaje mi sie że 1,8 - 2,2 tys. netto dla pracownika technicznego na miesiąc nie jest mało. I właśnie - niech nikt nie rząda kokosów pracując w takiej niszowej branży. A swoją drogą jestem ciekaw czy Filimer miał okazje kiedykolwiek poprowadzić badania pod presją czasu, jak wyglądała wtedy jego perfekcyjna organizacja pracy.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group